Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pracowała cały rok na wymarzone wakacje, a na miejscu przeżyła koszmar

Redakcja
Wioletta Mordasiewicz
- Wiele banalnych spraw urastało do rangi ogromnego problemu. Choćby keczup, który kończył się już po godzinie od otwarcia restauracji, a kelner informował, że tego dnia więcej nie będzie. Mimo że posiłek miał być serwowany jeszcze godzinę. Dlatego najczęściej jedliśmy poza hotelem - mówi Zarzycka.

Sąd zdecydował, że ze względu na siedzibę spółki, sprawa powinna się toczyć w Warszawie.
Ewa Zarzycka żąda zwrotu 4 tys. zł. To 80 procent kosztów, które poniosła na wczasy w Tunezji. W lipcu ub.r. była tam z mamą i córką. W biurze podróży turystki wybrały wersję all inclusive (wszystko w cenie imprezy). Hotel Palm Inn ma trzy gwiazdki. Warunki w nim pani Zarzycka określa jednym zdaniem - koszmar.
- Różnica w tym co mi oferowano, co było na prospektach, a tym co zastałam na miejscu była dramatyczna - wspomina.
Według niej w pokojach były gryzące mrówki, a w basenie pływały ludzkie odchody. Nie było telefonu, choć miał być. W restauracji brakowało sztućców, naczyń. Szklanki były nadtłuczone i wyszczerbione.
Turyści dostawali do picia najczęściej plastikowe kubki. Kelnerzy bez skrępowania dolewali wodę do soków dla dzieci. Doniesienie talerza trwało niekiedy kwadrans, bo kelnerzy musieli poczekać aż ktoś skończy jeść, umyć naczynia i podać je kolejnym gościom, często jeszcze mokre. Skromne posiłki trzy razy dziennie były niesmaczne i zimne. Mimo wcześniejszych zapewnień nie oferowano przekąsek między posiłkami.
- Wiele banalnych spraw urastało do rangi ogromnego problemu. Choćby keczup, który kończył się już po godzinie od otwarcia restauracji, a kelner informował, że tego dnia więcej nie będzie. Mimo że posiłek miał być serwowany jeszcze godzinę. Dlatego najczęściej jedliśmy poza hotelem - mówi Zarzycka.
Gdy poprosiła o zmianę hotelu zaproponowano jej inny, ale za all inclusive miałaby dopłacić. Odmówiła.
- Musiałam codziennie się o coś wykłócać. Cały rok pracuję i zbieram oszczędności, aby w wakacje móc zapewnić sobie i swojej rodzinie niezapomniany odpoczynek. Niestety, z tamtych wakacji wróciłyśmy zestresowane, niewypoczęte, zdenerwowane - tłumaczy Ewa Zarzycka.
Biuro podróży przyznaje, że nie wszystko było w Tunezji w porządku. I zaproponowało 900 zł rekompensaty.
- ...były pewne uchybienia w standardzie opcji all inclusive, a część infrastruktury hotelowej gwarantowanej opisem katalogowym nie była dostępna - napisali w odpowiedzi przedstawiciele biura.Ich zdaniem turysta powinien wiedzieć, że w Tunezji standard usług jest niższy od europejskich.
- Należy się jednak liczyć z tym, że poziom serwisu hoteli w Tunezji jest niższy od ogólnie przyjętych standardów europejskich - twierdzi biuro.
Pani Ewa nie kryje oburzenia. Dlatego nie przyjęła proponowanej rekompensaty i złożyła pozew o odszkodowanie.
- Może to będzie dla nich nauczką, że klienta nie można traktować jak śmieci - uzasadnia.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Pracowała cały rok na wymarzone wakacje, a na miejscu przeżyła koszmar - Warszawa Nasze Miasto

Wróć na katowice.naszemiasto.pl Nasze Miasto