Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Polska przegrała z Kamerunem 0:3 (0:1)

Rafał Musioł
Nie muszę ich znać - mówił nam w wywiadzie Rafał Murawski, pytany o piłkarzy Kamerunu. Nie wiadomo, czy wiedza polskiego reprezentanta uległa wczoraj wzbogaceniu, ale można być pewnym, że Kameruńczycy też go nie zapamiętają.

Uczestnicy mundialu w RPA, choć do Szczecina przyjechali bez szkoleniowca, bo poszukiwania następcy Paula Le Guena wciąż trwają, spokojnie pokonali biało-czerwonych 3:0. Jak widać rząd Kamerunu, który decyduje o obsadzie trenerskiej ławki, wiedział, że nie ryzykuje za wiele, posyłając z drużyną w roli trenera byłego bramkarza kadry Jacquesa Songo'o.

Polaków pogrążyła oczywiście, największa gwiazda Kamerunu, Samuel Eto'o. Chociaż przez większość spotkania poruszał się w tempie turysty na deptaku, to dwa przyspieszenia wystarczyły, by dwukrotnie posłać piłkę do siatki.

W Szczecinie dość długo wyglądało na to, że kibice zaczynają wyniki reprezentacji traktować tak samo, jak fani siatkówki, bawiąc się na trybunach bez względu na wynik. Na szczęście po ostatnim gwizdku sędziego kadrowiczom wrodzony im błogostan zakłóciła jednak zasłużona burza gwizdów.

Licznik, który odmierza polskiej reprezentacji czas bez zdobytej bramki, pokazuje już 388 minut gry. A jeśli pozostajemy przy statystykach - Michał Żewłakow wystąpił wczoraj w kadrze po raz 97. Oznacza to, że pod tym względem wyrównał osiągnięcie Kazimierza Deyny. Obu zawodników wyprzedza już tylko obecny prezes PZPN, Grzegorz Lato, który takich spotkań ma 100.

Polska - Kamerun 0:3 (0:1)

0:1 Samuel Eto'o (30), 0:2 Samuel Eto'o (52), 0:3 Vincent Aboubakar (85)

Widzów 15.000

Sędziował Tony Asumaa (Finlandia)

Polska Fabiański (46. Tytoń) - Wojtkowiak (38. Kowalczyk), Michał Żewłakow, Glik, Sadlok - Błaszczykowski, Dudka (72. Matuszczyk), Murawski (58. Mierzejewski), Obraniak I

(77. Peszko) - Lewandowski, Paweł Brożek (46. Rybus)

Kamerun Ndy - Assou, Bassong, Nkoulu (63. Bikey), Binya - Chedjou (76. Matip), Makoun, Bedimo (82. Bong), Ndjeng - Choupo-Moting (58. BlenvonuI), Eto'o (80. Aboubakar)

Blady początek Franciszka Smudy

Mecz z Kamerunem był dziesiątym występem reprezentacji pod wodzą Franciszka Smudy. Na koncie selekcjonera są cztery zwycięstwa, dwa remisy i cztery porażki, wyrównany jest też bilans bramkowy: 13-15. Ta statystyka świetnie oddaje huśtawkę nastrojów towarzyszących kibicom: na jednym biegunie znalazło się zwycięstwo 6:1 z Singapurem, na drugim porażka 0:6 z Hiszpanią.

I niby nic w tym złego, bo mecze towarzyskie są jedynie poligonem doświadczalnym, ale doprawdy trudno w tym cyklu znaleźć prawdziwy początek drogi prowadzącej do przynajmniej przyzwoitego występu na Euro 2012. Wystarczy chociaż-by wspomnieć wciąż trwające hurtowe testowanie zawodników (samych bramkarzy zagrało już w kadrze sześciu), natomiast wpuszczanie na murawę piłkarzy w 89 minucie spotkania (np. Macieja Sadloka w starciu z Rumunią) zakrawa już na szaloną zabawę prowadzoną przez pierwszego w historii polskiej piłki szkoleniowca, który przez blisko trzy lata pracy nie będzie rozliczany z jej wyników. Biorąc pod uwagę, że zarabia około 100.000 złotych miesięcznie to całkiem nieźle.

Trudno oprzeć się wrażeniu, że sam Smuda też zdaje sobie z tego sprawę, o czym może świadczyć jego deklaracja, że będzie eksperymentował ze składem o 6 miesięcy dłużej niż pierwotnie zakładał, czyli do połowy 2011 roku.

Ten przedłużający się chaos znajduje już jednak odzwierciedlenie w wypowiedziach samych zawodników.

- W moim przekonaniu wszystko jest na bladym początku. Można dużo sobie obiecywać po dobrych meczach z Kanadą czy Bułgarią, ale to nie są potęgi. Mecz z Hiszpanami pokazał, że dzieli nas od nich taki dystans jak zespół grający w Lidze Mistrzów od zespołu z ligi kambodżańskiej - szczerze przyznaje Michał Żewłakow.

Mocne słowa, ale jak twierdzi ich autor, nie ma co owijać w bawełnę.

- To jest reprezentacja, a nie kółko wzajemnej adoracji. Mamy stworzyć zespół, który za dwa lata odniesie sukces podczas mistrzostw Europy - podkreśla kapitan biało-czerwonych - Największy problem to kwestia świadomości młodych zawodników. Za rzadko gramy z silnymi zespołami. Czasem dostanie się w łeb i morale siada, ale trudno, trzeba się podnieść. Kto tego nie potrafi, nie ma czego szukać w sporcie, nie można mieć kompleksów na widok rywali, których ogląda się w TV - podkreśla na koniec.

Póki co my się bawimy, a Europa zaczęła walkę o udział w polsko-ukraińskich mistrzostwach. W inaugurującym eliminacje meczu, w grupie C, Estonia wygrała z Wyspami Owczymi 2:1 (0:1). Gole zdobyli Kaimar Saag (90+1, 90+3) dla gospodarzy i Joan Edmundsson (28) dla gości. Współpraca: Hubert Zdankiewicz

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na katowice.naszemiasto.pl Nasze Miasto