Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Obowiązkowy egzamin z matematyki większość maturzystów uznała za łatwiznę

Katarzyna Piotrowiak, Wsp.: DOBO, KLM, KK
Licealiści z katowickiego Mickiewicza przed wczorajszą maturą łagodzili stres śmiechem
Licealiści z katowickiego Mickiewicza przed wczorajszą maturą łagodzili stres śmiechem Fot. Lucyna Nenow
Przed tym egzaminem drżeli wszyscy maturzyści. Wczoraj, po 25 latach od zniesienia obowiązkowej matury z matematyki, najmniej lubiany przedmiot wrócił na egzamin dojrzałości. Czy było się czego bać? - To było banalnie proste.

Niektóre zadania mogły z powodzeniem pojawić się na egzaminie gimnazjalnym, poza tym można było korzystać z tablic matematycznych i wiele z nich wyczytać - mówił Filip Tarnowski z Liceum Ogólnokształcącego im. Mickiewicza w Katowicach. Podobne opinie wyrażali maturzyści w całej Polsce. A co przygotowała Centralna Komisja Egzaminacyjna? Oto jedno z najprostszych zadań: "Spodnie po obniżce ceny o 30 proc. kosztują 126 zł. Ile kosztowały przed obniżką?" - I to miało być maturalne zadanie? - śmiali się maturzyści.

Oprócz bardzo prostych, pojawiły się również zadania o wiele trudniejsze, typu "udowodnij". Opłacało się jednak pomęczyć, bo były najwyżej punktowane. Ale i tak niektórzy wychodzili już po 70 minutach, chociaż na rozwiązanie arkusza egzaminacyjnego z 34 zadaniami mieli 170 minut.

Krzysztof Cywiński z Zabrza, autor pierwszego w Polsce podręcznika do "Matematyki dla humanistów, dyslektyków i... innych przypadków beznadziejnych", potwierdza, że maturzyści, którzy powtórzyli porządnie zakres wiedzy z gimnazjum nie powinni mieć problemów z zaliczeniem matury. Rozwiązując prawidłowo wszystkie zadania, można było otrzymać 50 pkt. W arkuszu było 25 zadań za 1 punkt, 6 za 2 punkty, 2 za 4 punkty i jedno za 5 punktów.

- Wystarczyło rozwiązać najprostsze zadania za jeden punkt i matura w kieszeni, zwłaszcza, że próg był niski, zaledwie piętnaście punktów. Pytanie, czy taki wynik się do czegoś przyda? - zastanawia się Cywiński.

No właśnie, czy matura powinna być prosta? - Poziom podstawowy jest trochę za niski. Nie ma nawet porównania ze starą maturą, kiedy trzeba było rozwiązać kilka naprawdę pracochłonnych zadań, o znacznie wyższym poziomie trudności - mówi Przemysław Fabjański, dyrektor Akademickiego Zespołu Szkół Ogólnokształcących w Chorzowie. - Należy wypośrodkować jakość zadań. Niech nie będą ani za trudne, ani tym bardziej zbyt łatwe, bo to obniża prestiż egzaminu, szczególnie, gdy dotyczy on przedmiotu obowiązkowego - mówi dyrektor Fab-jański.

Stanisław Faber, śląski kurator oświaty, z oceną egzaminu radzi jednak zaczekać na wyniki. - Zawsze niektóre zadania są łatwiejsze, tak konstruuje się arkusze egzaminacyjne. Dlatego należy zaczekać z oceną. Oczywiście chciałbym być dobrej myśli.

Łatwizna, czyli jak oswoić królową nauk

Stres, nerwy i ściśnięte żołądki - przed wczorajszą maturą z matematyki strach był wielki, ale bez tego przedmiotu nie ma co liczyć na świadectwo dojrzałości.

Poziom podstawowy jest obowiązkowy dla wszystkich, poziom rozszerzony można wybierać dowolnie, jednak w tym wypadku liczba punktów nie ma znaczenia. Trudniejszy poziom traktowany jest jak przedmiot dodatkowy, choć bez wątpienia otwiera drogę na oblegane studia techniczne, takie jak architektura, biotechnologia czy modny ostatnio kierunek robotyka i automatyka.

W tym roku rozszerzenie wybrało 5680 maturzystów z 44 658 zdających w regionie, czyli prawie 13 proc. O poziomie podstawowym mówiło się wczoraj "banał" - zarówno w liceach, jak i w technikach. O rozszerzonym, że nie był zbyt trudny.

- Matura nie była taka straszna. Do dzisiaj nie zapomniałam, kiedy w pierwszej klasie liceum usłyszałam, że matematyka ma wrócić na maturę. Byłam przerażona, bo narosło wokół tej nauki sporo kontrowersji. Na szczęście udało się odczarować ten przedmiot - tłumaczyła Agnieszka Wróbel z LO im. A. Mickiewicza w Katowicach.

- Było łatwo. Wiadomo, otwarte zadania były trudniejsze, ale zaskoczenia nie zauważyłem, raczej wszystko było przewidywalne. Najwięcej czasu zajęło mi ostatnie zadanie, w którym należało wyliczyć długość boków w hotelowych basenach. Ogólnie było łatwo, liczę nawet na 96 proc. punktów - twierdził Tomasz Labza z Zespołu Szkół Elektronicznych, Elektrycznych i Mechanicznych w Bielsku-Białej.

Większość uczniów wychodziła wczoraj z sal egzaminacyjnych przed czasem. 25 zadań testowych i dziewięć otwartych rozwiązywano średnio przez 2,5 godziny. Nauczyciele i dyrektorzy szkół zachowują ostrożność w ocenach testów i umiejętności maturzystów, zwłaszcza, że zdającym zdarzają się błędy wynikające z niedoczytania, nawet w przypadku prostych poleceń. Niedawno przekonali się o tym gimnazjaliści, którzy w części humanistycznej zrobili streszczenie zupełnie innego tekstu niż wymagany.

- To zmora wszystkich uczniów od podstawówki po szkołę ponadgimnazjalną. Uczniowie niestety często czytają nieuważnie. Potem tracą cenne punkty. Dlatego przed maturą powtarzaliśmy im bez przerwy, żeby wielokrotnie sprawdzili rozwiązane zadania zanim opuszczą salę - mówi dr Ewa Chorąży, dyrektorka LO im. A. Mickiewicza w Katowicach.

Tuż po próbnych maturach, które nie wypadły najlepiej także w woj. śląskim, o majowym egzaminie mówiło się nawet w kontekście "rzezi niewiniątek".

- Trudno przewidzieć wyniki. Na początku listopada maturę próbną z matematyki zaliczyło 76 proc. uczniów. Ale wtedy nie przerobiono całego materiału, no i motywacja była inna. To, czy egzamin był prosty, okaże się dopiero 30 czerwca, kiedy maturzyści dostaną świadectwa - mówi Roman Dziedzic, dyrektor Okręgowej Komisji Egzaminacyjnej w Jaworznie.

Przygotowania do wprowadzenia obowiązkowej matury z matematyki trwały od 2007 roku. Samorządy nie szczędziły pieniędzy na dodatkowe lekcje z matematyki, pisały wnioski o specjalne fundusze unijne. W niektórych szkołach liczba lekcji matematyki dobijała w tygodniu nawet do 10. Opłaciło się?

- Przygotowanie maturzystów do tego egzaminu będziemy w stanie ocenić dopiero po szczegółowej analizie wyników. Każda szkoła otrzyma specjalny formularz. Po wypełnieniu zostaną dostarczone do kuratorium oświaty, okręgowej komisji egzaminacyjnej, ale otrzyma je również samorząd - wyjaśnia Stanisław Faber, śląski kurator oświaty.

Przywrócenie obowiązku zdawania matematyki to wyzwanie dla wszystkich uważanych za "matematycznych głąbów" i dla tych, którzy deklarują niechęć do królowej nauk. Ludziom, którzy przez lata słyszeli, że w matematyce są do niczego, trudno o niezbędny przy rozwiązywaniu zadań spokój.

Powtórka z gimnazjum

Z Krzysztofem Cywińskim, autorem pierwszego w Polsce podręcznika do "Matematyki dla humanistów, dyslektyków i... innych przypadków beznadziejnych", rozmawia Katarzyna Piotrowiak

Już po maturze z matematyki. Czy nadal obawia się pan rzezi niewiniątek?

Po próbnej maturze Centralna Komisja Egzaminacyjna przewidywała, że ok. 80 tys. maturzystów w kraju będzie musiało poprawiać maturę. Po obejrzeniu arkusza egzaminacyjnego sądzę, że ta liczba będzie niższa. W tej chwili trudno orzec, ilu polegnie, bo pamiętajmy, że na maturę próbną nie zgłosiło się wielu uczniów klas trzecich.

Zdający są zadowoleni. Mówią, że poziom podstawowy był prosty. Przedwczesna radość?

To jest pewnego rodzaju problem. Oczywiście zadania nie były trudne, zwłaszcza te za 1 punkt. Na dodatek można było wybierać jedną z czterech podpowiedzi. Z wieloma powinien sobie poradzić bardzo dobry gimnazjalista. Niestety, uczniowie nauczeni są rozwiązywać zadania schematycznie, a wielu z nich ma kłopoty nawet z ułamkami.

Jeżeli komuś powinie się noga, jak powinien się przygotować?

W tym arkuszu nie było wielkich zadań, nie domagano się dzielenia z egzaminatorem nie wiadomo jaką wiedzą. Dlatego na początek niech pechowiec przerobi dobrze zakres gimnazjum, bo tam uczył się podstaw. To powinno wystarczyć.

Płeć nie ma z nauką nic wspólnego

Powrót obowiązkowej matematyki to także szansa na weryfikację krzywdzącej tezy, że mózg kobiecy gorzej sobie radzi z myśleniem abstrakcyjnym.

Pogląd, że kobiety nie potrafią zrozumieć matematyki, pokutuje na całym świecie. Ugruntowała go m.in. wydana w 1989 r. książka "Płeć mózgu", w której genetyk Anne Moir i dziennikarz David Jessel, powołując się na wyniki badań, udowadniali, że mózgi kobiety i mężczyzny różnią się budową, co powoduje różnice w ekspresji uczuć, umiejętnościach i uzdolnieniach. I że predyspozycje do określonego rodzaju aktywności intelektualnej zdeterminowane są przez płeć. Moir i Jessel usprawiedliwili niechęć dziewcząt do matematyki jako "wrodzoną", argumentując, że mózg kobiety z natury nie jest predysponowany do logicznego i abstrakcyjnego myślenia.

I choć od wydania "Płci mózgu" minęło już ponad 20 lat, a późniejsze badania i doświadczenia wskazują coś zgoła innego, to pogląd o niedowładzie matematycznym kobiet nadal funkcjonuje w wielu środowiskach, również akademickich. Dlatego w USA organizowane są specjalne kampanie mające zachęcić dziewczynki do matematyki, a książki typu "Kiss My Math: Showing Pre-Algebra Who's Boss" ("Pocałuj mnie w matematykę. Jak pokazać na zajęciach z wstępu do algebry, kto tu rządzi") nie schodzą z list bestsellerów.

od 7 lat
Wideo

echodnia.eu W czerwcu wybory do Parlamentu Europejskiego

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na slaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto