A dokładnie jego fragment, między ul. Mickiewicza a Skarbkiem. Na placu codziennie dokarmiane są gołębie. Efekt to dziesiątki ptaków obsiadających okolicę, jeszcze więcej pozostawionych przez nie odchodów i smród dokuczliwy zwłaszcza w ciepłe dni.
Urzędnicy nie widzą jednak problemu, podobnie strażnicy miejscy. Ci ostatni mogą ukarać za zaśmiecanie ludzi, ale gołębi już nie.
- O ludziach dokarmiających gołębie, czyli wyrzucających suchy chleb, zgłoszeń nie mieliśmy - mówi Krzysztof Król, rzecznik Straży Miejskiej. Twierdzi że sprawa jest trudna. - Temat gołębi przerabiamy od lat, jednym one przeszkadzają, drudzy walczą, aby móc je dokarmiać. To dlatego musieliśmy m.in. likwidować szpikulce na parapetach miejskich budynków - mówi. Przyznaje jednak, że ani rynek, ani placyk przy Skarbku nie jest miejscem przeznaczonym na dokarmianie zwierząt.
- To trzeba chłodnym okiem ocenić. Jeśli ktoś tam wysypie parę okruchów, to nic złego się nie dzieje - mówi. Nic pod warunkiem, że do centrum miasta pasują ptasie odchody i ich smród. - Strażników tam ustawić nie możemy, jeśli ktoś widzi wyrzucających w tym miejscu chleb, proszę dzwonić na 986 - dodaje Król.
Ręce rozkładają także w biurze prasowym magistratu. Kilka lat temu miasto wynajmowało sokolnika, który wypuszczał drapieżnika w okolicy katowickiego Ronda. - Koszty były nieopłacalne w porównaniu do efektów. Jeśli sokół latał nad Rondem ptaki przenosiły się w inne miejsce - wyjaśnia Joanna Górska.
9 ulubionych miejsc kleszczy w ciele
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?