Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Nauczycielski fach nie daje pracy w szkole

Krzysztof Szendzielorz, Katarzyna Nylec
Dyrektor Ryszard Mitręga z tarnogórskiego "chemika" przyjął od stycznia ponad 50 CV.
Dyrektor Ryszard Mitręga z tarnogórskiego "chemika" przyjął od stycznia ponad 50 CV. fot. Krzysztof Szendzielorz.
Na Śląsku coraz trudniej znaleźć pracę w zawodzie nauczyciela. Ze względu na niż demograficzny do szkół trafia coraz mniej uczniów, a przez to pedagodzy nie mają kogo uczyć.

Tymczasem do szkół swoje CV składają kolejni absolwenci wyższych uczelni.

- Od stycznia do połowy kwietnia przyjąłem ponad 50 podań o pracę - mówi Ryszard Mitręga, dyrektor Zespołu Szkół Chemiczno-Medycznych w Tarnowskich Górach.

Tymczasem zanosi się nie na przyjęcia, ale na cięcie dotychczasowych etatów. Starostwo tarnogórskie nie pozwoliło "chemikowi" otworzyć, jak w tym roku szkolnym, drugiej klasy liceum ogólnokształcącego. W starostwie twierdzą, że chętnych do nauki będzie na jedną klasę. Dyrektor Mitręga przyznaje, że 10 lat temu w jego szkole uczyło się około 700 uczniów. Teraz jest ich 200 mniej.

Także w piekarskich szkołach trudno o pracę dla nauczycieli.

- Podania o pracę przyjmuję, ale nie mydlę oczu i informuję, że tylko w razie przypadków losowych miejsca mogą się zwolnić - przyznaje Justyna Wicik, dyrektorka Gimnazjum nr 3 w Piekarach. - Do tej pory otrzymaliśmy CV od około 40 osób ubiegających się o pracę. Najwięcej jest nauczycieli WF-u i języków obcych - mówi Jolanta Gottwald, dyrektor ZS nr 1.

Ze statystyk Wojewódzkiego Urzędu Pracy w Katowicach wynika, że w porównaniu do 2008 roku, zeszły rok obszedł się z tym fachem wyjątkowo surowo. Wśród nauczycieli języka polskiego odnotowano napływ bezrobotnych z 287 do 350 osób, przy czym ilość ofert pracy zgłoszonych w WUP-ie zwiększyła się o tylko jedną propozycję!

- Przez ponad rok starałam się o pracę. Wreszcie ją znalazłam, ale moja sytuacja nie jest pewna, ponieważ pracuję w zastępstwie - mówi Joanna, nauczycielka w jednej z bytomskich szkół.

Na uczelniach twierdzą, że uruchamiając specjalizacje nauczycielskie odpowiadają na zapotrzebowanie studentów. - Nie ma podstaw prawnych, abyśmy konsultowali z urzędem pracy sprawę uruchamiania kierunków studiów - mówi Ewa Słomiana, kierownik działu kształcenia Uniwersytetu Śląskiego. - Nie jest też tak, że konkretne kierunki prowadzone są ściśle jako nauczycielskie, gdyż to jest jedna ze specjalności, którą student ma prawo, na pewnym etapie nauki, wybrać. I w większości studenci wybierają specjalność nauczycielską. Tak jest chociażby na kierunku historia, gdzie oprócz specjalności nauczycielskiej prowadzone są także specjalności: społeczno-ekonomiczna i archiwalna. Przy uruchamianiu konkretnej specjalności kierujemy się też potrzebami studentów. Widzimy, że studenci chcą, w ramach cyklu studiów, uzyskać dodatkowe uprawnienia pedagogiczne, co umożliwia specjalność nauczycielska. Ponadto Państwowa Komisja Akredytacyjna sugeruje tworzenie kierunków ze specjalnościami nauczycielskimi, bo przecież trudno sobie wyobrazić, żeby uniwersytet takich nie prowadził - dodaje.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak przygotować się do rozmowy o pracę?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na slaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto