Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Meksykańskie jastrzębie płoszą gołębie z Rynku

Barbara Kubica
Trzy  miesiące wystarczą, żeby pozbyć się gołębi z Rynku - zapewnia Sławomir Sularz, hodowca z Myszkowa
Trzy miesiące wystarczą, żeby pozbyć się gołębi z Rynku - zapewnia Sławomir Sularz, hodowca z Myszkowa Fot. Agnieszka Materna
Rybniccy urzędnicy wypowiedzieli wojnę gołębiom, które panoszą się na Rynku. Od wtorku płoszeniem ptaków zajmuje się Sławomir Sularz i jego dwa wyszkolone jastrzębie. Ekspert z Myszkowa ze swoimi pupilami najbliższe trzy miesiące, po osiem godzin dziennie będzie dyżurował na Rynku.

- Trzy miesiące wystarczą, by ptaki wyniosły się z centrum na dobre i uwiły sobie gniazda w innym miejscu. Spuszczam jastrzębia na chwilę, przeleci kilka razy nad Rynkiem i w ten sposób spełnia swoje zadanie - przekonuje Sławomir Sularz, który wcześniej w podobny sposób pracował już w Katowicach i Częstochowie.

Nad wynajęciem drapieżnych ptaków: sokołów albo jastrzębi, urzędnicy zastanawiali się już od dawna. Wcześniej próbowali w inny sposób pozbyć się gołębi. Wystawili tablice z zakazem ich dokarmiania, ale z próśb urzędników mieszkańcy niewiele sobie robili. W końcu zdecydowano się na zatrudnienie fachowca. Miasto wyda na ten cel ponad 42 tysiące złotych.

- Po pierwsze niezbyt elegancko wyglądają elewacje kamienic upstrzone ptasimi odchodami. Po drugie gołębie przenoszą wiele bardzo groźnych zarazków i bakterii - twierdzi Michał Śmigielski, wiceprezydent Rybnika i przypomina sytuację sprzed dwóch lat, kiedy to na strychu jednej z kamienic na Rynku odkryto siedlisko niebezpiecznych dla człowieka kleszczy obrzeżków, które są przenoszone właśnie przez gołębie.

- Trochę to trwało, zanim udało nam się wynająć firmę, która dysponuje drapieżnymi ptakami, ale tacy specjaliści mają terminarze wypełnione zleceniami po brzegi - tłumaczy Śmigielski.

Myszkowski hodowca jastrzębi przekonuje, że w sierpniu gołębi na rybnickim Rynku już nie będzie. - Najważniejsza jest wytrwałość. Trzeba pojawiać się w danym miejscu każdego dnia i regularnie je płoszyć. Gołębie cały czas muszą mieć świadomość, że są zagrożone i wtedy się wyniosą. Ważne jest też to, że jastrzębie nie są szkolone do atakowania innych ptaków. Straszą je swoją obecnością i wyglądem - zapewnia Sławomir Sularz.

Mieszkańcy, którzy dotychczas każdego dnia rzucali ziarenka słonecznika i okruszki chleba ptakom, teraz pukają się w czoło.

- Specjalnie dla ptaków kupuję karmę. Gołębie są symbolem naszego rynku i nic tego nie zmieni, nawet takie idiotyczne akcje - mówi rybniczanin, Janusz Kołodziej . Innego zdania są jednak właściciele okolicznych kamienic. - Każdy dzień rozpoczynam od usuwania ptasich odchodów ze schodów przed sklepem. To niezbyt przyjemne zadanie - mówi ekspedientka jednego ze sklepów.

Ptaki wygrywają z pomysłami ludzi

Z gołębiami próbowały już walczyć inne większe miasta w Polsce.

Na gdańskich murach i dachach zamontowano różne zabezpieczenia%07- od igieł, przez siatki, po linki, które są zamontowane na sprężynach. Gołębi próbował pozbyć się też Słupsk szukając miasta, któremu mógłby oddać ptaki bezpłatnie. Chętnych nie było. Zarządcy warszawskiego metra zdecydowali się "zatrudnić" jastrzębia. W Sosnowcu natomiast miejskie służby chciały podawać ptakom środek, który wywoływałby u nich bezpłodność, przez co udałoby się ograniczyć populację.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

9 ulubionych miejsc kleszczy w ciele

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na rybnik.naszemiasto.pl Nasze Miasto