Już w latach dziewięćdziesiątych znany raper Liroy śpiewał, że lubi lumpeksy. Moda na second-handy panuje i w Radomsku. Ludzie nie wstydzą się już kupować odzieży używanej. Teraz coraz głośniej o tym mówią. Dla niektórych to powód do dumy, że za kilka złotych uda im się znaleźć jakąś "perełkę".
Jedni z takich sklepów się cieszą inni uważają, że szpecą miasto. - Kupuję i w lumpeksach i w "normalnych" sklepach. Dobrze zarabiam i stać mnie na ubrania. Ale w ciucholandzie można upolować prawdziwe okazy. Coś, czego nikt oprócz mnie nie będzie miał i co od razu będzie się rzucać w oczy, bo jest oryginalne - opowiada pani Ania z Radomska.
Choć sklepów z używaną odzieżą jest w mieście wiele, ich właściciele wcale nie narzekają na brak klientów. - Są lepsze i gorsze dni, jak w każdym biznesie. Ale ogólnie nie mogę narzekać. Zawsze gdy mamy promocyjne dni w kolejce do kasy trzeba poczekać w długiej kolejce - mówi właścicielka jednego z lumpeksów, mieszczącego się w kamienicy w centrum Radomska. Stali klienci sklepów z używaną odzieżą, dobrze wiedzą kiedy najlepiej robić zakupy - nie rzucają się już na nową dostawę, ale chodzą od sklepu do sklepu i szukają. Są klienci, którzy niemal każdego dnia wchodzą do tego samego lumpeksu by lepiej przejrzeć asortyment.
Inni ,,szmateksami" nie są zachwyceni, część radomszczan uważa, że popularność lumpeksów to powód do zażenowania i że w centrum nie powinno ich być , że psują wygląd miasta.
- W samym centrum, na ul. Reymonta jest chyba z pięć lumpeksów. Nie jest to według mnie powód do dumy. Te sklepy są śmierdzące i ciemne. A ubrania w nich to same szmaty, nawet na wystawie to widać. Po co to? Takie sklepy powinny być gdzieś na uboczu - mówi pani Katarzyna z Radomska.
Władze miasta nie mogą powiedzieć ,,nie" dla lumpeksów w centrum Radomska. Bo w większości lokale, w których są wynajmowane to własność prywatna i urzędnicy nie decydują co się w nich mieści.
Radomszczanie zauważają też, że coraz częściej ceny w second-handach i sklepach z nowymi rzeczami, są przybliżone. - Być może kiedyś wyglądało to nieco inaczej, wiele rzeczy można było kupić naprawdę tanio. Ale teraz, jak przychodzi do mnie klient i pokazuje mi bluzę za 35 zł, to przecież ja pokażę mu podobną za 40 zł, tyle że nową - mówi ekspedientka ze sklepu z nową odzieżą.
Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?