- Spodziewaliśmy się, że po kilku tygodniach będziemy przewozić 10-14 razy więcej pasażerów, niż to się działo w rzeczywistości. Tymczasem średnio jeździło 2,5-3 pasażerów na kurs. Utrzymanie linii nawet przez miesiąc dłużej byłoby dla nas ogromnym wyzwaniem finansowym - przyznaje Dariusz Pieczara, prezes zarządu Inter.
Autobusy jeździły 7 dni w tygodniu. Pierwsze pojazdy wyjeżdżały na trasę o godz. 5.30 rano, ostatnie o godz. 22. Co najważniejsze, planowy czas przejazdu pomiędzy Tarnowskimi Górami a Katowicami wynosił 35 minut, czyli szybciej od pociągu oraz autobusu 820 (słynnej "studenckiej limuzyny”). Udało się to osiągnąć, ponieważ autobusy Inter miały po drodze tylko jeden przystanek, w Bytomiu-Stroszku, a część trasy pokonywały autostradą A1.
- Liczyliśmy na pasażerów, którzy będą gotowi zapłacić nieco więcej niż za autobus miejski, żeby przejechać trasę szybciej. Na trasie z Katowic do Gliwic to się sprawdziło. W przypadku linii do Tarnowskich Gór okazało się inaczej - mówi Pieczara.
Autobusy firmy Inter, na trasie pomiędzy Tarnowskimi Górami a Katowicami, po raz ostatni pojawią się 31 marca.
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?