18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Klub dziecięcy motywacją do znalezienia pracy? W Załężu to działa

Justyna Przybytek
Klub dziecięcy w Bajkowej Krainie w Katowicach - Załężu
Klub dziecięcy w Bajkowej Krainie w Katowicach - Załężu Mikołaj Suchan
22 tys. spośród 204 tys. bezrobotnych w Śląskiem, to matki, które po urlopie macierzyńskim lub wychowawczym, nie mogą znaleźć pracy. Pomysł, jak im pomóc mają dwie mamy z Katowic. Działają od kilku miesięcy w Załężu. Efekty? 29 kobiet spośród 30, które się do nich zgłosiły, znalazło zatrudnienie.

Co dziewiąta osoba bez pracy w województwie śląskim jest matką, która po urodzeniu dziecka nie ma szansy na znalezienie zatrudnienia. Na dowód - statystyki z Wojewódzkiego Urzędu Pracy w Katowicach: 22 tys. osób, spośród 204 tysięcy bezrobotnych zarejestrowanych w pośredniakach w całym regionie, to kobiety, które po urlopie macierzyńskim albo wychowawczym nie wróciły do pracy albo jej nie znalazły.

22 tysiące bezrobotnych mam

Powody? Jest ich kilka. Z jednej strony niechęć pracodawców, z drugiej niemożność znalezienia opieki dla malucha. W Katowicach w Żłobku Miejskim miejsc jest ok. 600. Drugie tyle dzieci czeka na przyjęcie do dziesięciu oddziałów na liście rezerwowej. Alternatywą jest opiekunka albo prywatny żłobek. Jedno i drugie kosztuje.

Pomysł, jak bezrobotnym mamom pomóc, mają w Załężu, jednej z najbiedniejszych dzielnic Katowic. W tutejszym żłobku Bajkowa Kraina - co ciekawe prywatnym - dzięki unijnej dotacji powstał klub dziecięcy. Matki wracające na rynek pracy po urlopie macierzyńskim lub wychowawczym mogą zostawić tu dziecko w jednej z dwóch grup. Dzieci spędzają pod fachową opieką w klubie po pięć godzin dziennie. Zostają tu przez trzy miesiące, jeśli w tym czasie mama znajdzie pracę, mogą zostać dłużej.

- Projekt realizujemy od marca, w tym czasie przez klub przewinęło się 40 matek i ich dzieci. Tylko jednej nie udało się znaleźć pracy - opowiada Karolina Kamieniow, koordynatorka projektu.

Na jego realizację w załęskim żłobku Chrześcijańskie Stowarzyszenie Dobroczynne pozyskało dofinansowanie (ok. 416 tys. zł) z Europejskiego Funduszu Społecznego. - Poprzedni projekt, finansowany z pieniędzy unijnych, przy którym pracowałam, dotyczył osób długotrwale bezrobotnych. Robiliśmy im szkolenia, zapewnialiśmy wszystko, aby poszli do pracy, ale efekty były marne. Tu wystarczyło zapewnić mamom opiekę nad dziećmi i okazało się, że to dla nich na tyle duża mobilizacja, że pracę znajdują - opowiada koordynatorka.

Matki matkom na ratunek

Unijnego projektu nie byłoby, gdyby nie dwie młode mamy z Katowic. Kobiety spotkały się przez przypadek w załęskim żłobku.

Mariola Kocjan "Bajkową Krainę" założyła już w 2010 roku. Na początek jako prywatny klub dziecięcy. - Mam wykształcenie pedagogiczne, ale nigdy w tym kierunku nie miałam okazji pracować, byłam za to menadżerem i pracownikiem urzędu pracy.. Pomysł na klub pojawił się, gdy urodziła mi się córka. Przerobiłam dwie nianie, jedna przebierała się w moje ciuchy, druga podkradała kosmetyki. Stwierdziłam, że tak to nie może wyglądać - wspomina Kocjan. I uruchomiła klub kilkaset metrów od domu, przy ulicy Gliwickiej. Jego pierwszą wychowanką została córka Kocjan. Klub, po zmianach w prawie, w tym roku stał się żłobkiem. Gdy pani Mariola rozpoczynała działalność, przyjęła do niego 15 dzieci, z czasem ich liczba zwiększyła się do 20.

W pewnym momencie do tej gromadki dołączyły dzieci Kamieniow, pracującej w Chrześcijańskim Stowarzyszeniu Dobroczynnym. CHSD jakiś czas temu uruchomiło przyzakładowy klub dziecięcy w Łazach dla swoich pracowników - kobiet wracających po urodzeniu dziecka do pracy. Pani Karolina uznała, że pomysł na taki żłobek można przeszczepić do Załęża.

- Tyle że chodziło już o uruchomienie go dla lokalnej społeczności. I tak zaczęłyśmy z panią Mariolą rozmawiać na ten temat - wspomina. W sprawę zaangażowało się CHSD, które pozyskało unijną dotację na uruchomienie klubu dziecięcego Bajkowa Kraina, jako filii Przyzakładowego Centrum Zabawy.

Obie panie nie mają wątpliwości, że pomysł miały dobry. - Kobieta raczej nie będzie biegała na rozmowy kwalifikacyjne z dzieckiem na rękach – twierdzi Kocjan. Nie znajdzie więc pracy, jeśli nie będzie mogła zostawić dziecka pod fachową opieką. - A w Katowicach, jak wszędzie, miejsc w miejskim żłobku brak - dodaje Kamieniow. Wychodząc z takich założeń kobiety wzięły się do pracy.

Sukces? 29 bezrobotnych mniej

Klub dziecięcy w ramach żłobka działa już od marca tego roku. Są w nim obecnie 24 maluchy, w wieku od roku do trzech lat. Wszystkie to dzieci kobiet, które po urlopie macierzyńskim albo wychowawczym planują wrócić albo już wróciły na rynek pracy. Mamy są mieszkankami Katowic, przede wszystkim Załęża, osiedla Tysiąclecia i os. Witosa, a więc miejsc, gdzie o zatrudnienie raczej trudno.

Dzieci codziennie mogą przebywać w klubie po pięć godzin. Miesięczne czesne, dzięki unijnej dotacji, wynosi 130 zł (w miejskim żłobku - 150 zł, plus 5 zł za dziennie za wyżywienie). W ramach jednej opłaty jest opieka, zajęcia z rytmiki, angielskiego, dostęp do psychologa oraz jeden posiłek.

Brzmi bajkowo? Dla mam zadowolenie dziecka i niskie koszty opieki mają być motywacją do znalezienia pracy.

- Dzieci na początek trafiają do nas na trzy miesiące, przed ich upływem mama musi nam dostarczyć zaświadczenie, że znalazła zatrudnienie i wówczas dziecko nadal może u nas zostać na tych samych warunkach - tłumaczy koordynatorka. Jak dotąd spośród 30 kobiet, które przewinęły się przez klub, tylko jednej nie udało się znaleźć pracy.

Maluch ma opiekę, mama mobilizację

Jedną z zapracowanych mam jest Magdalena Goujon, mama prawie 2-letniego Cypriana, który od marca uczęszcza do klubu dziecięcego w Bajkowej Krainie.

- Po zakończeniu urlopu wychowawczego zostałam zwolniona z pracy, jak mi powiedziano, ze względu na restrukturyzację. Wiedziałam, że chcę pracować, szukałam więc opieki dla syna. Najpierw niani, ale żadnej nie znalazłam. Oczywiście trafił też na listę rezerwową w żłobku miejskim – wspomina pani Magda. Kobieta dowiedziała się o Bajkowej Krainie, nie wahała się. Cypriana zapisała do klubu, do młodszej grupy w marcu.

- Nowej pracy nie szukałam bardzo długo, znalezienie i wdrożenie się zajęło mi niecałe trzy miesiące. Myślę, że to dzięki temu, że wiedziałam, że dziecko jest zadbane, bezpieczne i zadowolone, to był ogromny komfort psychiczny, że zostawiam syna pod opieką kogoś, komu ufam. Oczywiście na początku bardzo trudno było mi się z nim rozstać, przez pierwszy miesiąc zaglądałam do klubu (rodzice mogą oglądać bawiące się w grupach dzieci na ekranie zawieszonym w strefie rodzica - przyp. red.). Okazało się, że Cyprian szybko polubił to miejsce i po jakimś czasie sam się tu wyrywał do żłobka – wspomina pani Magda.

Ale nie tylko rodzice są zadowoleniu z działalności klubu. Cieszy się też Kocjan. – W ramach projektu u mogliśmy doposażyć żłobek w zabawki, basen kulkowy, czy przeprowadzić remonty. Wszystko to, wcześniej było poza naszym zasięgiem ze względu na koszty. Zdobyliśmy też zaufanie rodziców, to poskutkowało tym, że pocztą pantoflową, która w tym biznesie jest potęgą, rozniosło się, że dzieciom jest u nas dobrze – opowiada.

Projekt „Klub Dziecięcy w Bajkowej Krainie - filia Przyzakładowego Centrum Zabawy” został dofinansowany z Europejskiego Funduszu Społecznego. Dotacja wyniosła ponad 416 tys. zł, koszt całego przedsięwzięcia, to ok. 577 tys. zł.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na katowice.naszemiasto.pl Nasze Miasto