Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ile płacimy podatków? Moglibyśmy więcej...

Justyna Przybytek
W ciągu roku liczba katowiczan spadła o kilka tysięcy. Mniej mieszkańców to mniej wpływów z podatków i mniej inwestycji

Nie jest najgorzej, ale grube podatkowe lata Katowice mają już za sobą. Efekt? Mniej pieniędzy w kasie na inwestycje.
Według wyliczeń urzędników w ubiegłym roku wpływy z tytułu podatku PIT wyniosły w stolicy województwa w sumie ponad 375 mln zł. W 2007 wpływy z podatku wyniosły 360 mln zł, w 2008 - 381, w 2009 - 359, a w 2010 - 349.

- Z podatku mamy 47,7 proc., tyle zostaje w kasie miasta - wyjaśnia Danuta Kamińska, skarbnik Katowic. Pozostałe pieniądze wędrują do kasy państwa.
- Generalnie wpływy z podatku maleją, a wpływają na to zmiany legislacyjne (różnego rodzaju ulgi), stan gospodarki, który przekłada się na mniejsze nagrody czy wynagrodzenia. Znaczenie ma też malejąca liczba mieszkańców - tłumaczy Kamińska.

Według stanu z minionego wtorku w Katowicach zameldowanych jest 302 tys. 624 osób (na pobyt stały i czasowy), w tym tylko na pobyt stały - 293 tys. 865. Liczba mieszkańców zameldowanych na stałe spadła w przeciągu roku o kilka tysięcy - na koniec grudnia 2010 wyniosła 297 tys. 441. W sumie osób zameldowanych na pobyt czasowy i stały było rok temu 306 tys. 387.
Spadająca liczba katowiczan to nic nowego. Trend utrzymuje się od lat. - Ujemny przyrost naturalny, a sporo ludzi wyjeżdża - tłumaczy Barbara Jendralska z Wydziału Spraw Obywatelskich w UM.

Mniej mieszkańców to mniej podatników. A im mniej pieniędzy z podatku, tym gorzej dla miasta. Pieniądze z PIT to największy zastrzyk finansowy dla budżetu (dla porównania podatek od nieruchomości ma być w tym roku na poziomie 188,5 mln zł). Bez tych pieniędzy wiele inwestycji mogłoby stanąć pod znakiem zapytania, m.in. remonty szkół czy dróg.

Dochody z tytułu podatku teoretycznie mogłyby być znacznie większe. Sporo jest bowiem ludzi pracujących w mieście, albo tu mieszkających, ale zameldowanych w innych miejscowościach. Chociażby kilkadziesiąt tysięcy studentów uczących się na katowickich uczelniach wyższych. Jeśli pracują, to ich podatek wędruje do kasy miasta w miejscu ich zameldowania. Ile takich osób jest w Katowicach?

- Próbowaliśmy uzyskać takie dane z urzędu statystycznego, ale okazało się, że GUS ich nie posiada - odpowiada Kamińska.
W Krakowie radni oszacowali "na oko", że ok. 150 tys. osób mieszka w stolicy Małopolski, ale nie jest w niej zameldowanych. Wyliczyli, że gdyby choć 10 proc. z nich swoje podatki zostawiało w Krakowie, budżet tego miasta wzbogaciłby się o ok. 40 mln zł. Rajcy analizują, jak ich skłonić, aby pieniądze zostawili w Krakowie. W grę wchodzą ulgowe bilety autobusowe, miejsca w przedszkolach i darmowe wejściówki na koncerty. Do płacenia podatków zachęcała także Warszawa, która w ubiegłym roku zainaugurowała kampanię "Brat PIT", promującą płacenie podatków w stolicy. Kosztowała 300 tys. zł, a jak oszacowali urzędnicy przyniosła zysk w postaci 100 mln zł (z podatku PIT Warszawa ma ok. 3 mld zł). Pomysł mógłby udać się także w Katowicach...

- Aby płacić podatek w Katowicach, wcale nie trzeba się tu meldować, odpowiednią deklarację należy złożyć tylko w urzędzie skarbowym - tłumaczy Kamińska. Zapytaliśmy w urzędzie, czy miasto planuje podobne do warszawskich, czy krakowskich akcji. Nie otrzymaliśmy jednak odpowiedzi.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na katowice.naszemiasto.pl Nasze Miasto