Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Autem po Katowicach? Musisz mieć mocne nerwy

Dorota Niećko, Justyna Przybytek
Marzena Bugała
Oszczędne auto i kurs jogi - tego potrzeba kierowcom, którzy w godzinach szczytu przebijają się przez centrum miasta. Lepiej przesiąść się na rower!

Jeśli jeździcie głównie po Katowicach, nie warto inwestować w szybki samochód. Pieniądze wydajcie raczej na kurs jogi albo ziołowe tabletki uspokajające. Bo w Katowicach w godzinach szczytu i tak nie uda wam się rozwinąć prędkości większej niż 40 kilometrów na godzinę.

Wyzwanie nr 1: zjazd z A4

Legendy krążą już o dojeździe do centrum z południowych dzielnic: Ligoty, Panewnik, Kostuchny. Sprawdziliśmy, jak podróż do centrum z Brynowa i Ligoty wygląda w praktyce. Czy lepiej jechać samochodem, czy może rowerem? Na nasz test wybraliśmy poniedziałek.
Umawiamy się o godzinie 8 pod marketem OBI przy Rolnej. Justyna jedzie na miejsce zbiórki rowerem, ja - autem. Wyjeżdżam z centrum o 7.40. Wydaje mi się, że 20 minut wystarczy, po drodze chcę też sprawdzić, jak wygląda sytuacja na innych drogach.

Pierwsza niespodzianka to zjazd z A4 w ul. Mikołowską. Korek na Górnośląskiej sięga wyjazdu z Francuskiej. Zajęte są dwa pasy - i ten w stronę centrum, i do Ligoty. Omijam korek, jadę A4. Od strony Chorzowa i os. Witosa też widać kolejkę samochodów, które chcą wbić się na Mikołowską. Ale A4 jedzie się płynnie. Zawracam na węźle Chorzów Batory, nadal jest pusto. Zjeżdżam w os. Witosa - ruch jest płynny. Chcę wrócić na A4. Na łukowatym zjeździe widzę stojące auto na awaryjnych światłach. Naciskam hamulec i.... wypadam z drogi. W aucie coś chrupie. Za mną w poślizg wpadają kolejne samochody, bo choć termometr wskazuje plus sześć stopni, na tym odcinku jest szklanka. No cóż, czeka mnie wizyta u mechanika. Na Rolną przyjeżdżam z półgodzinnym spóźnieniem.

A rowerem... jak na wakacjach. Z okolic hotelu Katowice wyjeżdżam o 7.41, chwila zwątpienia, przy pedałowaniu pod Kościuszki, ale udaje się - 7.59 OBI.

Wyzwanie nr 2: Mikołowska
O 8.37 Justyna rowerem startuje spod OBI. Cel: nasza redakcja przy Młyńskiej. Ruszam zaraz za nią. Pierwsze sto metrów, do restauracji Singer, pokonuję w dwie minuty. Justyna wciąż jest przede mną. Po drodze mam dwie sygnalizacje świetlne. Po sześciu minutach jestem na Mikołowskiej, przy AWF-ie. Po ośmiu - na skrzyżowaniu Mikołowskiej z Kopernika, gdzie trzeba zjechać do centrum. Bo Dworcowa jest zamknięta. Potem trzeba jechać przez plac Miarki i Kochanowskiego. Po 12 minutach pokonuję 5 km i jestem na Młyńskiej. Średnia prędkość - 25 kilometrów na godzinę. Nie jest źle, strona viamichelin.com też podaje nam taki czas podróży.

A rowerem? Oto relacja Justyny: Trzeba się wysilić - z Brynowskiej na Mikołowską jest pod górkę. Dalej z górki, a trasa ta sama co autem - Mikołowska i objazd do rynku. Parkuję przy Domu Prasy. Patrzę na zegarek: 15 minut i ani grama benzyny. A jaka frajda!

Trzy dni wcześniej, w piątek, Dorota próbuje przejechać trasę od stacji paliw przy AWF-ie, przy zjeździe na A4, do Drogowej Trasy Średnicowej. Jak było?

Start: godz. 9.05. O 9.08 jestem przy pl. Wolności, przejazd przez plac zajmuje 1,5 minuty. Dwie minuty potrzebne są na dojazd do wjazdu do tunelu z Sokolskiej. O 9.11 wjeżdżam do tunelu. Średnia prędkość na Mikołowskiej- 17 km na godzinę. Na całej trasie - 40 km na godzinę. Jeśli tyle czasu potrzebuję na pokonanie 6 km, słabo mi się robi na myśl o teście trasy z Kostuchny albo Panewnik.

Wyzwanie nr 3: Kup bilet
Pora na komunikację publiczną. Testuje w piątek Justyna. Trasa Szopienice-Centrum. Na początek falstart, bo tramwaj linii 15 jest spóźniony o 5 minut. Jest godz. 18.22, okolice kościoła w Szopie-nicach. Ciemno i wieje. To test na mężność, bo wiata na przystanku tramwajowym jest wirtualna - trzeba ją sobie wyobrazić. Nie ma kiosku z biletami, nie ma automatu. Tramwaj podjeżdża, niezrażona brakiem biletu, wsiadam. Biegiem do motorniczego. - Proszę bilet - mówię. - Brakło - zakrzyknęła obojętnie pani motorniczy. Pech. I dylemat - wysiąść? Cóż, jadę.
Trzęsie, ale jedziemy szybko. Do czasu. Wagon z piskiem hamuje, słychać gardłowy głos dobiegający z loży motorniczego: Gdzie stoi! No gdzie! Okazuje się, że na tory przed tramwaj na rogu 1 Maja i Dudy Gracza wjechał fiat punto. Trzy tramwajowe dzwonki nie podziałały, ale kolejny gardłowy ryk już tak - kierowca odjechał. Jedziemy. O 18.43 wysiadam pod Teatrem Śląskim. I żałuję - nie dość, że na gapę, to jeszcze omal ze stłuczką. Rowerem ta sama trasa zajmuje mi 25 minut.

od 16 lat
Wideo

Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na katowice.naszemiasto.pl Nasze Miasto