Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Drugi dzień burzenia hali dworca w Katowicach [ZDJĘCIA + WIDEO]

Justyna Przybytek
Po jednym z 16. słynnych żelbetowych kielichów pozostał beton i gruz...

Drugi dzień trwa burzenie hali katowickiego dworca PKP. Wczoraj po godzinie 14. skruszona została pierwsza część kielicha - 16. kielichów stanowi niepowtarzalną brutalistyczną konstrukcję gmachu - od strony ul. Słowackiego. W czwartek koparka wyposażona w nożyce tnąco - kruszące po kielichu nie zostawiła już śladu. 



To w ekspresowym tempie dobiega końca prawie 40-letnia historia dworca PKP w Katowicach i jego słynnych dworcowych żelbetowych kielichów. Wyburzanie hali będzie prowadzone non stop, z przerwą na święta. Firma Neinver chce, aby hala zniknęła z powierzchni ziemi w połowie stycznia. 
Wtedy już cały plac Szewczyka zostanie zagrodzony i ruszy budowa nowego dworca kolejowego i autobusowego pod nim (mają być gotowe do czerwca 2012) oraz Galerii Katowickiej.



Jeszcze 38 lat temu, kiedy obecną halę oddawano do użytku, nikt nie spodziewał się, że przetrwa tak krótko. Choć od samego początku historia dworca pełna była absurdu. Absurdalna była już sama budowa…

Budowano go od 1966 r. do 1972 r. Decyzja zapadła już pod koniec lat 50-tych. Powód? Miasto się rozwijało, przybywało mieszkańców. Ruch kolejowy coraz większy. A stary dworzec przy ul. Dworcowej miał zbyt małe i za wąskie perony. Podobno. Inna rzecz, że stary, secesyjny dworzec nie pasował do nowego ustroju. Nowy miał być wielki, nowoczesny, elegancki.


Pod budowę trzeba było wyburzyć kwartał kamienic znajdujący się na obecnym pl. Szewczyka. Mimo to nowy dworzec był równie mało przepustowy co stary. Miejsca starczyło zaledwie na cztery perony. Co prawda szersze, ale nadal krótkie. Wystarczająco długi na przyjmowanie pociągów relacji międzynarodowych był i nadal jest tylko peron czwarty…

Absurdów z dworca jest więcej. Ot chociażby ruchome schody. Były tu od zawsze. Zawsze nieruchome. Kiedy przestały działać? Tego nawet w PKP nie wiedzą. Podobno nie było ich komu obsługiwać.


Były też na dworcu windy dla niepełnosprawnych i… też nie działały. Informacja, która przez lata wisiała na dźwigach głosiła, że "niepełnosprawny powinien 30 minut przed odjazdem pociągu zgłosić się w dolnym holu dworca w celu zorganizowania transportu do miejsca odjazdu pociągu". Wydawałoby się mało skomplikowane. Ale… w holu dolnym kolejne wskazówki: niepełnosprawny wraz z opiekunem zgłasza się godzinę przed planowanym odjazdem pociągu w kasie nr 12 lub magazynie bagażowym…



Sporo absurdów fundowali nam zarządcy dworca - spółki PKP. Pamiętacie wprowadzoną w 2007 r. nocną przerwę techniczną? Dworzec w godz. od 1.45 do 3.15 zamykamy! A dlaczego na dworcu ze świecą szukać ławki? Kolej je zlikwidowała, aby… pozbyć się z dworca bezdomnych.



A estakada, której już nie ma? Zastanawiacie się dlaczego była taka paskudna? To prowizorka. Na pl. Szewczyka miał być dworzec autobusowy z prawdziwego zdarzenia. Prowizorka trwała prawie 40 lat.

Dziś dni dworca są już policzone. Jednak mało co w Katowicach wzbudza tyle emocji co decyzja o wyburzeniu gmachu. Dla jednych to perła architektury brutalistycznej, inni widzieli tylko brud.

Dawniej nie było wątpliwości. Dworzec w Katowicach, to była klasa! Pierwszej klasy byli już jego projektanci i konstruktorzy. "Warszawskie Tygrysy" - architekci Wacław Kłyszewski, Jerzy Mokrzyński i Eugeniusz Wierzbicki - nazywani "tygrysami", bo w latach 50-tych ich śmiałe projekty wygrywały wszystkie najważniejsze konkursy w kraju. Konstruktorem hali dworca został Wacław Zalewski. 16 monumentalnych dworcowych kielichów, to właśnie jego dzieło.



Gdy budowę dworca ukończono w 1972 r, był najnowocześniejszym obiektem tego typu w kraju. Zresztą projektowany był na wzór lotniska. Górny hol przeznaczono dla pasażerów pociągów krajowych i lokalnych, którzy wychodząc z dworca trafiali na przystanki autobusowe i tramwajowe. Dolny - dla pasażerów pociągów międzynarodowych, więc wyjście z niego prowadziło na postój taksówek. 

Jak bardzo dworzec był elegancki, widać na fotografiach z lat 70-tych. Czysty, przestronny, oświetlony. Podróżnym oddano im do użytku m.in. na dolnej kondygnacji restaurację i bar szybkiej obsługi, a na górnej kawiarnię oraz świetlicę młodzieżową. Były też pomieszczenia Polskiego Czerwonego Krzyża i pokój dla matki z dzieckiem. Do tego perfumeria, sklep z wyrobami ludowymi i słodyczami, Pewex i posterunek Milicji Obywatelskiej.



Dworzec? - Był ładny i funkcjonalny - wspomina 83-letni Czesław Maszkiewicz z Katowic. Był, zanim kolej podzielona na kilkanaście spółek, nie mogła się już wywiedzieć w gestii której z nich jest mydło i szczotka.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na katowice.naszemiasto.pl Nasze Miasto