Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Bunt dyrektorów śląskich klinik

Agata Pustułka
W Górnośląskim Centrum Zdrowia Dziecka też brakuje pieniędzy
W Górnośląskim Centrum Zdrowia Dziecka też brakuje pieniędzy fot. arc
Największe śląskie szpitale wypowiedziały wojnę Narodowemu Funduszowi Zdrowia! Wczoraj dyrektorzy siedmiu strategicznych szpitali należących do Śląskiego Uniwersytetu Medycznego powiedzieli "dość!" i solidarnie nie podpisali zaproponowanych im przez NFZ kontraktów na 2010 rok. Ich desperacki krok popierają władze uczelni.

Bunt dyrektorów oznacza, że takie medyczne giganty, jak Górnośląskie Centrum Medyczne w Katowicach-Ochojcu czy Górnośląskie Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach od marca przestaną przyjmować pacjentów. Gra idzie o zdrowie i życie ponad 100 tysięcy osób, bo tylu chorych leczy się w ciągu roku w uniwersyteckich placówkach.

Skąd tak gwałtowna reakcja? Bo szpitale kliniczne w porównaniu z 2009 rokiem dostały o 40 mln złotych mniej. Gdyby dyrektorzy przyjęli warunki narzucone im przez Fundusz, to i tak na przełomie sierpnia i września przyszłego roku musieliby wstrzymać przyjęcia.

- Dla szpitali sytuacja ta oznacza pogrążanie się w długach, a dla pacjentów jeszcze dłuższe czekanie na zabiegi i przyjęcia na oddziały - wyjaśnia prof. Przemysław Jałowiecki, prorektor ds. szpitali klinicznych ŚUM.

Już teraz w GCM, gdzie rocznie leczy się 26 tysięcy chorych, na przyjęcie na oddział kardiologiczny pacjenci czekają prawie rok (318 dni), a na oddział chirurgii naczyniowej ponad 200 dni.

- Nasz kontrakt obcięto o 8,1 proc., co w przeliczeniu na złotówki oznacza ponad 13 mln złotych - mówi Klaudia Rogowska, dyrektor GCM.

Fundusz odbiera szpitalom pieniądze, a sam placówkom uniwersyteckim jest winien 30 mln złotych, bo tyle wydano na leczenie chorych po wyczerpaniu się tegorocznych kontraktów.

- Sytuacja jest poważna, stanowi zagrożenie dla zdrowia mieszkańców województwa śląskiego - oceniła podczas zwołanej w trybie pilnym konferencji prasowej prof. Ewa Małecka-Tendera, rektor ŚUM.

O decyzji dyrektorów poinformowała minister zdrowia Ewę Kopacz i prezesa NFZ Jacka Paszkiewicza. Dyrektor śląskiego oddziału NFZ, Zygmunt Klosa, nie odebrał od niej telefonu ani zaproszenia na negocjacje.

- Prawda jest brutalna: więcej pieniędzy nie mamy - przyznaje Jacek Kopocz, rzecznik prasowy śląskiego NFZ.

Sprzymierzeńcami dyrektorów są pacjenci. Dorota Zemczak z Lipowej koło Żywca, której 17-letnia córka Ola leczy się na oddziale kardiologii w GCZD, zapowiada pikietę w obronie szpitala. - Od dziewięciu lat korzystam z pomocy katowickich lekarzy. Nie zamierzam stać spokojnie, gdy szpital, który pomógł mojemu dziecku, sam potrzebuje pomocy - mówi.


Dyrektorzy szpitali klinicznych podjęli wczoraj decyzję, by odrzucić kontrakty na 2010 rok

To sygnał ostrzegawczy. Nasz wspólny, solidarny znak sprzeciwu - mówi rektor Śląskiego Uniwersytetu Medycznego, prof. Ewa Małecka-Tendera. To właśnie w siedzibie rektora dyrektorzy szpitali klinicznych podjęli wczoraj dramatyczną decyzję, by odrzucić przygotowane przez NFZ kontrakty na 2010 rok.

Są zdeterminowani i nie ustąpią. - Na podstawie planu zaproponowanego przez NFZ nie będziemy w stanie zapewnić pacjentom opieki zdrowotnej i jakości udzielanych świadczeń - napisali dyrektorzy w specjalnym komunikacie.

W sumie Fundusz obciął im kontrakty o 41 milionów złotych. Najwięcej, bo ponad 13 mln zł, Górnośląskiemu Centrum Medycznemu w Katowicach-Ochojcu. O 10 mln zł mniej miał dostać Szpital Kliniczny nr 1 w Zabrzu, a o ponad pięć Centralny Szpital Kliniczny w Katowicach.

- Zmniejszenie kontraktu oznacza z pewnością zadłużenie. Nie wspomnę o kosztach dla pacjentów, których przecież wyliczyć się nie da. Kolejki na zabiegi będą tak długie, że część chorych może po prostu umrzeć, nie doczekawszy się na przyjęcie - mówi Klaudia Rogowska, dyrektor GCM.

Tymczasem w śląskim oddziale NFZ rozkładają ręce: - Wszelkie decyzje dotyczące zwiększenia środków na leczenie szpitalne należą do centrali Funduszu. My po prostu tych środków nie mamy - wyjaśnia Jacek Kopocz, rzecznik prasowy śląskiego oddziału NFZ.

Szpitale kliniczne to największe i najważniejsze placówki medyczne nie tylko w skali regionu, ale i Polski. W kolejkach na zabiegi kardiochirurgiczne w GCM czekają chorzy z całego kraju. Katowicka Klinika Hematologii i Transplantacji Szpiku w szpitalu klinicznym im. Mielęckiego przyjmuje gros pacjentów spoza Śląska, bo właśnie tu wykonuje się najwięcej przeszczepów szpiku od dawcy niespokrewnionego. Ministerstwo za przeszczepy kazało płacić Funduszowi, ale na ten cel środków nie zwiększyło.

O powadze sytuacji świadczy fakt, że łącznie wszystkie szpitale kliniczne przyjmują ponad 100 tysięcy pacjentów rocznie, w tym np. GCM ponad 26 tysięcy, Górnośląskie Centrum Zdrowia Dziecka - ponad 16 tysięcy, nawet najmniejszy szpital kliniczny nr 3 w Zabrzu zapewnia prawie 2 tysiące hospitalizacji.

- Równocześnie szpitale udzielają świadczeń ambulatoryjnych w poradniach specjalistycznych. Łącznie w 2009 roku udzielono ok. 500 tysięcy porad. Największy szpital kliniczny uczelni, czyli GCM, udzielił ich ponad 130 tysięcy - wylicza Izabela Koźmińska-Życzkowska rzeczniczka ŚUM.

Bunt dyrektorów szpitali klinicznych może się rozlać na cały kraj.

- Jako przewodnicząca Konferencji Rektorów poinformowałam o naszej decyzji innych rektorów uniwersytetów medycznych. Wszyscy zadeklarowali poparcie i przystąpienie do protestu, jeśli nie uda się im wywalczyć większych pieniędzy na 2010 rok - wyjaśnia prof. Ma-%07łecka-Tendera.

Niewykluczone, że do zbuntowanych dyrektorów dołączą kolejni z naszego regionu, zwłaszcza z wielospecjalistycznych szpitali wojewódzkich. Nie mają wiele do stracenia, bo zaczynają pogrążać się w długach i już dwa miesiące temu musieli drastycznie ograniczać przyjmowanie tzw. pacjentów planowych.

NFZ liczy jednak, że dyrektorzy złamią się i przyjmą warunki.

- Początkowo zdecydowaliśmy, że dyrektorzy muszą wypowiedzieć się na temat kontraktów do 11 grudnia. Postanowiliśmy jednak przedłużyć termin do 18 grudnia - mówi Jacek Kopocz.

Jak widać, szefowie NFZ czekają na... cud. Bardziej prawdopodobne wydaje się jednak podjęcie przez prezesa NFZ, Jacka Paszkiewicza, decyzji o zaciągnięciu przez Fundusz kredytu bankowego.

Jedno jest pewne: przygotowany przez NFZ plan finansowy w obecnym kształcie jest nie do zaakceptowania.

- Komisja finansów publicznych odrzuciła go w całości - wyjaśnia posłanka Izabela Kloc z PiS-u. - Komisja zdrowia wybrała tchórzliwe rozwiązanie, bo w ogóle nie chciała głosować .

Zdaniem byłego prezesa NFZ, posła Andrzeja Sośnierza, przygotowany przez koalicję sposób podziału pieniędzy na ochronę zdrowia powoduje, że przez najbliższe trzy lata pieniądze na ochronę zdrowia w naszym województwie będą zamrożone.

- Realny spadek kontraktów jest znacznie większy niż 6 proc., o którym mówią szefowie Funduszu - twierdzi Sośnierz. - Trzeba wziąć pod uwagę, że już tegoroczne kontrakty były niedoszacowane o co najmniej kilka procent.


Ile straciły nasze szpitale?

Łącznie szpitale kliniczne ŚUM na 2010 rok mają zmniejszone kontrakty o ponad 41 mln zł, a już tegoroczne kontrakty i to tylko za 3 kwartały przekroczyły o 30 mln złotych. W przypadku każdego szpitala, najbardziej zredukowano pieniądze na leczenie szpitalne.


Z dr. Krzysztofem Bukielem, przewodniczącym Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy, rozmawia Agata Pustułka

Dyrektorzy śląskich szpitali klinicznych zbuntowali się i nie chcą podpisać kontraktów z NFZ. Co pan na to?

Obiecanki, cacanki. Nie wierzę, że będą konsekwentni, choć tylko oni mogą wywrócić ten fatalny system do góry nogami, bo mają do tego klucz. Pacjenci nie zastrajkują. Najwyżej dadzą łapówkę albo pójdą się leczyć prywatnie.

Nie wierzy pan w dyrektorską solidarność?

Już znamy to straszenie. Potem wszyscy z podkulonymi ogonkami idą do Funduszu i podpisują te głodowe kontrakty.

Może teraz będzie inaczej?

Może. Oby tak się stało. Boję się jednak, że zaraz jacyś partyjni towarzysze zaczną ich ustawiać, kogoś dla przykładu wyrzucą, a inni potulnie będą dalej zadłużać szpitale. Dyrektorom nie zależy na szpitalach, ale na stołkach. Warto o tym pamiętać.

W tym roku sytuacja szpitali jest wyjątkowo dramatyczna.

Tak, a tylko dyrektorzy mogą to zmienić. Proszę sobie przypomnieć sytuację sprzed kilku miesięcy i protest szefów stacji dializ. Wszyscy się zbuntowali, nie odpuścili i NFZ musiał im ulec.

Teraz nie przewiduje pan protestów w szpitalach?

A kto ma protestować? Pracownicy zrobią to tylko wtedy, gdy dyrektorzy zechcą im obniżyć wynagrodzenie.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wielki Piątek u Ewangelików. Opowiada bp Marcin Hintz

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na slaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto