Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Browary Warszawy. Od przemysłowych gigantów po garażowe manufaktury

PZ
Nie da się mówić o warszawskich browarach nie wspominając tego najsłynniejszego. Kiedy w 1846 roku dwóch piwowarów kupiło niewielki browar przy ul. Krochmalnej, nikt zapewne nie przypuszczał, że firma, którą stworzą, stanie się jednym największych przedwojennych producentów piwa i trwałym symbolem Warszawy. 

Edward Schiele, syn niemieckiego fabrykanta powozów, odbywał praktyki w małym browarze Schöffer i Glimpf. Tam też poznał swojego późniejszego wspólnika, Błażeja Haberbuscha, przybyłego z Niemiec piwowara, który w Warszawie warzyć chciał piwa bawarskie. Do wspomnianej dwójki wkrótce dołączył Henryk Klawe, Pomorzanin, który miał też piekarnię przy Marszałkowskiej. Co ciekawe, Klawe został teściem swoich wspólników. Jego starsza córka – Anna Maria Klawe, wyszła za mąż za Haberbuscha, natomiast młodsza – Dorota, za Schielego. W browarze Klawe nie został jednak długo, odszedł ze spółki w 1865 roku. Jego wspólnicy spłacili go zawrotną jak na owe czasy kwotą 280 tysięcy rubli. Nic dziwnego. Ich browarniczy interes rozwijał się dynamicznie, przynosząc duże zyski. Konstanty Schiele i Błażej Haberbusch przed śmiercią przekazali browar swoim synom - Kazimierzowi Ludwikowi Schiele i Karolowi Haberbuschowi. Wkrótce, po licznych przebudowach, firma stała się jednym z najlepiej prosperujących browarów w całym Królestwie Polskim. U schyłku XIX wieku browar produkował już 30 tysięcy hektolitrów piwa. W 1899 roku zakład zamienił się w Towarzystwo Browarów Parowych Haberbusch i Schiele. 

Firma powołała także do życia fabrykę sztucznego lodu. Przy browarze funkcjonować zaczęła ochrona, dyżurował także lekarz zajmujący się pracownikami. W 1914 roku browar zatrudniał 250 pracowników, posiadał zmechanizowaną linię produkcji i bardzo nowoczesny, jak na owe czasy, sprzęt. Warszawski browar był oczywistym pionierem przemysłowej produkcji piwa.

Więcej na kolejnej stronie ->>
Nie da się mówić o warszawskich browarach nie wspominając tego najsłynniejszego. Kiedy w 1846 roku dwóch piwowarów kupiło niewielki browar przy ul. Krochmalnej, nikt zapewne nie przypuszczał, że firma, którą stworzą, stanie się jednym największych przedwojennych producentów piwa i trwałym symbolem Warszawy. Edward Schiele, syn niemieckiego fabrykanta powozów, odbywał praktyki w małym browarze Schöffer i Glimpf. Tam też poznał swojego późniejszego wspólnika, Błażeja Haberbuscha, przybyłego z Niemiec piwowara, który w Warszawie warzyć chciał piwa bawarskie. Do wspomnianej dwójki wkrótce dołączył Henryk Klawe, Pomorzanin, który miał też piekarnię przy Marszałkowskiej. Co ciekawe, Klawe został teściem swoich wspólników. Jego starsza córka – Anna Maria Klawe, wyszła za mąż za Haberbuscha, natomiast młodsza – Dorota, za Schielego. W browarze Klawe nie został jednak długo, odszedł ze spółki w 1865 roku. Jego wspólnicy spłacili go zawrotną jak na owe czasy kwotą 280 tysięcy rubli. Nic dziwnego. Ich browarniczy interes rozwijał się dynamicznie, przynosząc duże zyski. Konstanty Schiele i Błażej Haberbusch przed śmiercią przekazali browar swoim synom - Kazimierzowi Ludwikowi Schiele i Karolowi Haberbuschowi. Wkrótce, po licznych przebudowach, firma stała się jednym z najlepiej prosperujących browarów w całym Królestwie Polskim. U schyłku XIX wieku browar produkował już 30 tysięcy hektolitrów piwa. W 1899 roku zakład zamienił się w Towarzystwo Browarów Parowych Haberbusch i Schiele. Firma powołała także do życia fabrykę sztucznego lodu. Przy browarze funkcjonować zaczęła ochrona, dyżurował także lekarz zajmujący się pracownikami. W 1914 roku browar zatrudniał 250 pracowników, posiadał zmechanizowaną linię produkcji i bardzo nowoczesny, jak na owe czasy, sprzęt. Warszawski browar był oczywistym pionierem przemysłowej produkcji piwa. Więcej na kolejnej stronie ->>Narodowe Archiwum Cyfrowe
Browary Warszawy przeszły daleką drogę od przemysłowych gigantów, po małe manufaktury oferujące coś więcej niż tylko codzienny napój. Ostatnie 150 lat historii stołecznego piwowarstwa pokazuje nie tylko jak zmieniała się polska stolica, ale także jak zmieniał się rynek piwa w Polsce. Kliknij w zdjęcie, aby dowiedzieć się więcej.

Browary Warszawy. Od przemysłowych gigantów po garażowe manufaktury

Nie da się mówić o warszawskich browarach nie wspominając tego najsłynniejszego. Kiedy w 1846 roku dwóch piwowarów kupiło niewielki browar przy ul. Krochmalnej, nikt zapewne nie przypuszczał, że firma, którą stworzą, stanie się jednym największych przedwojennych producentów piwa i trwałym symbolem Warszawy.

Edward Schiele, syn niemieckiego fabrykanta powozów, odbywał praktyki w małym browarze Schöffer i Glimpf. Tam też poznał swojego późniejszego wspólnika, Błażeja Haberbuscha, przybyłego z Niemiec piwowara, który w Warszawie warzyć chciał piwa bawarskie. Do wspomnianej dwójki wkrótce dołączył Henryk Klawe, Pomorzanin, który miał też piekarnię przy Marszałkowskiej. Co ciekawe, Klawe został teściem swoich wspólników. Jego starsza córka – Anna Maria Klawe, wyszła za mąż za Haberbuscha, natomiast młodsza – Dorota, za Schielego. W browarze Klawe nie został jednak długo, odszedł ze spółki w 1865 roku. Jego wspólnicy spłacili go zawrotną jak na owe czasy kwotą 280 tysięcy rubli. Nic dziwnego. Ich browarniczy interes rozwijał się dynamicznie, przynosząc duże zyski. Konstanty Schiele i Błażej Haberbusch przed śmiercią przekazali browar swoim synom - Kazimierzowi Ludwikowi Schiele i Karolowi Haberbuschowi. Wkrótce, po licznych przebudowach, firma stała się jednym z najlepiej prosperujących browarów w całym Królestwie Polskim. U schyłku XIX wieku browar produkował już 30 tysięcy hektolitrów piwa. W 1899 roku zakład zamienił się w Towarzystwo Browarów Parowych Haberbusch i Schiele.

Firma powołała także do życia fabrykę sztucznego lodu. Przy browarze funkcjonować zaczęła ochrona, dyżurował także lekarz zajmujący się pracownikami. W 1914 roku browar zatrudniał 250 pracowników, posiadał zmechanizowaną linię produkcji i bardzo nowoczesny, jak na owe czasy, sprzęt. Warszawski browar był oczywistym pionierem przemysłowej produkcji piwa.

Nowe życie Browarów Warszawskich?

Czas prosperity dla zakładów przerwała wojna. Browar doznał sporych strat, po 45 roku został upaństwowiony, a po 89., już jako Browary Warszawskie trafił w prywatne ręce. Obecnie, Browary Warszawskie to ogromna inwestycja biurowo-mieszkalna, ale jak zapewnia inwestor, nie zabraknie w niej miejsca na piwo. Choć trudno przypuszczać, by zakład miał odzyskać swój przedwojenny blask. Szczególnie, że charakter tworzonego tu piwa przestaje być przemysłowy. Tak samo, zresztą jak w pozostałych mazowieckich browarach.

Browar Gambrinus czy Browar Ciechan?

Mało kto dziś wiąże te nazwę z Browarami Regionalnymi Marka Jakubiaka, ale historia ciechanowskich zakładów to właśnie historia m.in. Gambrinusa. Browar w Ciechanowie powstał w 1864 i już w tym samym roku przeszedł na własność rodziny Żebrowskich. Następnie odkupili go Karol Machlejdow i Maurycy Blumenthal, a od 1919 roku browar stał się częścią Zjednoczonych Browarów Warszawskich Haberbusch i Schile.

Wcześniej browar nosił nazwę Gambrinus. Po wojnie został, podobnie jak Haberbusch i Schile, upaństwowiony. W latach 90. przeszedł w ręce Brau Union, a w 2001 został zamknięty. Rok później Gambrynus Sp. z.o.o powołała do życia Browar Gambrynus, następnie w 2004 roku nazwę zmieniono na browar Ciechanów, a w 2007 stał się znanym do dziś browarem Ciechan.

Kontrowersyjny Ciechan?

W 2013 zakłady stały się częścią Browarów Regionalnych Jakubiak. Browar znany jest głównie za sprawą jego kontrowersyjnego właściciela, obecnego posła, Marka Jakubiaka z partii Kukiz 15'. Po uznanej za homofobiczną wypowiedzi Jakubiaka, w 2015 kraj obiegła seria akcji bojkotujących ciechanowski browar i jego produkty. Masowe wylewanie piwa miało stać się sprzeciwem wobec słów właściciela. Niezależnie od poglądów politycznych właściciela przyznać jednak należy, że to właśnie Ciechan Miodowy, Ciechan Lagerowe czy Pils, były pierwszymi "jaskółkami" nadchodzących zmian na rynku piwa. Dla tysięcy Polaków były jasnym sygnałem, że piwo nie musi być ani “jasne” , ani “pełne”.

Piwna rewolucja w Warszawie?

Ostatnie lata tzw. piwnej rewolucji pokazały, że piwo da się warzyć także w małych ilościach, w małych browarach, w sposób daleki od masowej przemysłowej produkcji. Zanim w stolicy na dobre zagościł festiwal piwa, pojawiły się browary takie, jak chociażby Artezan. Na czym polega główna różnica między tzw. piwem kraftowym, a koncernowym?

– Piwo z dużych browarów przemysłowych musi po prostu się sprzedać. Musi być tanie, a jego produkcja musi się ekonomicznie opłacać. Jest też takie, że wszystkim smakuje, a jak coś jest dla każdego to jest dla nikogo. Natomiast w browarach rzemieślniczych zawsze jest jakiś autor, rzemieślnik, tak zwany mistrz, który ma jakiś pomysł. Chce też stworzyć coś, co według niego będzie dobrym produktem i nie patrząc tylko i wyłącznie przez pryzmat finansowy – mówi Jacek Materski, właściciel browaru w podwarszawskim Błoniu.

Browar Pallatum

Podobnego zdania zdaje się być Łukasz Kojro, właściciel Pallatum, który zaczynał od warzenia piwa w garażu. Dziś produkuje jeden z trunków, który przyspiesza puls niejednemu fanowi piwnej rewolucji - Zacząłem przygodę z piwowarstwem domowym siedem lat temu. Uwarzyłem w domu ponad 200 warek. Widząc, że mam pewne możliwości zacząłem rozglądać się za miejscem, gdzie mógłbym założyć własny browar. Jako pewne „przetarcie” potraktowałem otwarcie browaru kontraktowego Faktoria. Istnieje on na rynku już 2 lata i nadal warzymy. W międzyczasie mój ojciec przeszedł na emeryturę, a tu gdzie jesteśmy dziś, był jego warsztat elektryczny. Uznałem, że kompaktowy browar rzemieślniczy da się tu otworzyć, miejsca jest w sam raz – opowiadał Łukasz Kojro, w 2016 roku, gdy odwiedziliśmy go z kamerą.

Co będzie dalej?

Historia pisze już dalsze rozdziały tej opowieści. W Warszawie i pod Warszawą działa dziś coraz więcej browarów o podobnym modelu produkcji: nastawionym na klienta wymagającego, lubiącego produkt wyjątkowy, produkowany w małych partiach, przez rzemieślników nie przedsiębiorców. Browary takie jak otwarty w zeszłym roku Bastion to najlepszy przykład tych zmian. Warszawa przeszła daleką drogę od idealnie ustandaryzowanego, wysokiej jakości, ale nudnego i powtarzalnego piwa, do produktów rzemieślniczych, które choć nie zawsze w stu procentach powtarzalne, dają radość z odkrywania nowych smaków. Jak będą wyglądały browary warszawy za kolejne 50 czy 100 lat? Trudno przewidzieć, w jakim kierunku zaniosą nas prądy piwnej rewolucji. Już dziś jednak można przewidzieć, że będzie to z pewnością niezwykle ciekawa podróż.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kto musi dopłacić do podatków?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto