Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Adamek: Lubię wojnę w ringu

Robert Małolepszy
fot. Mikołaj Suchan.
Z Tomaszem Adamkiem, najlepszym polskim pięściarzem wagi ciężkiej, rozmawia Robert Małolepszy.

Ledwie zagoiły się panu rozcięcia po ostatniej walce z Micha-elem Grantem, a już znamy datę kolejnego pańskiego pojedynku. Zgodnie z zapowiedziami wyjdzie pan na ring jeszcze w tym roku, 9 grudnia. Po co panu ta walka?
W wadze ciężkiej jestem wciąż nowicjuszem. Mój trener Roger Bloodworth chce, byśmy ćwiczyli jak najwięcej. A w boksie zawodowym jak się jest w treningu, sparuje się, to automatycznie jest się gotowym do walki. Szkoda więc byłoby trenować przez dwa miesiące, a później nie wyjść na ring i się nie sprawdzić.

A może tak jak kiedyś Dariusz Michalczewski wychodzi pan do ringu pod koniec roku, by, jak często żartował "Tygrys", zarobić na podatki.
Jestem zawodowym bokserem. Mam już 33 lata. Przeprowadziłem się do Ameryki, by toczyć wielkie walki, ale też, by zarabiać duże pieniądze. Nie będę więc mówił, że nie chodzi o kasę. Ale na pewno nie jest tak, że chodzi głównie o nią. Tym bardziej nie o podatki. Trener uważa, że muszę trenować, nie widzi przeszkód, bym po raz kolejny wyszedł na ring, a że przy okazji będę mógł zarobić niezłe pieniądze? Co w tym złego. Nie mogę się tylko na nich koncentrować, bo wtedy mogę przegrać, nawet jeśli rywal nie jest aż tak groźny jak poprzednicy.

Vinny Maddalone, z którym zmierzy się pan 9 grudnia w Prudential Center to według wielu będzie tylko "mięso armatnie". Nie brakuje opinii, że jest to walka, w której musi pan wygrać przez nokaut.
Ode mnie na pewno nie usłyszycie zapowiedzi nokautu. Bo jak wyjdę na ring z taką myślą, to mogę go lać non stop, a i tak nie padnie. A jak będę myślał tylko o tym, by dobrze walczyć, mogę go położyć i jednym ciosem.

Inaczej mówiąc, przyznaje pan, że Maddalone jest pięściarzem z niższej półki niż Grant, czy wcześniej Arreola.
To będzie moja czwarta walka w wadze ciężkiej w tym roku. Trzy poprzednie były twardymi, ringowymi wojnami. Nie jestem maszyną, nie mogę w każdym pojedynku bić się o wszystko.

Maddalone uwielbia ringowe wojny. Jest od pana o lata świetlne wolniejszy i gorszy technicznie. Będzie zatem chciał pana sprowokować do bójki, do wymiany ciosów.
Ja też lubię wojnę w ringu i wymianę. Jeśli do niej dojdzie, kibice będą mieli uciechę. Ale ja potrafię pójść na szybką wymianę, a później odskoczyć. Jak to mówi Ziggy (Rozalski, menedżer Adamka - przyp. red.) - przypieprzyć i uciec. Tak będę chciał walczyć z Maddalone.

Tej walki na pewno jednak nie będzie można podciągnąć pod cykl przygotowań do starcia z którymś z braci Kliczków. Maddalone jest od nich dużo niższy (188 cm).
Roger często powtarza, że mnie potrzebna jest każda walka w wadze ciężkiej, bo ja się wciąż uczę i oswajam z tą kategorią. Starcie z Maddalone będzie więc w jakimś stopniu także i przygotowaniem pod Kliczków.

Jakie są szanse na marcową walkę z Witalijem Kliczką w Nowym Jorku. Menedżer braci - Bernd Bönte stwierdził po ostatnim starciu Władymira, że z obozem Adamka dawno nie było żadnych rozmów.
Ale dzwonili do Ziggiego ludzie z hali Madison Square Garden. Tyle mogę powiedzieć na ten temat. Ja mam boksować, resztą zajmują się moi menedżerowie.

Trener Władymira Emmanuel Steward powiedział po ostatniej walce swego podopiecznego z Samuelem Peterem, że jest pan najciekawszą "opcją", jeśli chodzi o potencjalnych rywali zarówno dla Władymira, jak i Witalija.
I ja się od tej walki nie uchylam. Mogę się z nimi bić. Pod jednym warunkiem, kasa musi się zgadzać. Ja nie muszę przystawać na każdą propozycję. Mam już swoją pozycję w Ameryce, mam dużą grupę fanów. To moja siła.

To będzie ta walka w marcu czy nie?
O wszystkim zadecyduje i tak telewizja HBO. To oni wyłożą kasę na to starcie.

Oglądał pan sobotnią walkę Władymira Kliczki z Samuelem Peterem?
Do piątej rundy. Później wyłączyłem laptopa. Nie było na co patrzeć. Peter nie podjął walki. Już po pierwszej rundzie widać było, że to już nie ten sam pięściarz, który kiedyś trzy razy położył na deskach Władymira. Nie ta szybkość, zbyt duża waga. Tylko łeb wciąż ma twardy.

Kliczko jest do "ugryzienia"?
Na pewno czeka mnie bardzo trudna przeprawa. Bez względu, czy to będzie Witalij, czy Włady-mir. Ale cała sztuka polega na tym, by znaleźć ten sposób.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na raciborz.naszemiasto.pl Nasze Miasto