Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Tychy: Mniej lekarzy, mniej łóżek

JOL
Andrzej Drybański
Andrzej Drybański Jolanta Pierończyk
Andrzej Drybański, dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego nr 1 w Tychach, tłumaczy przyczyny wprowadzenia drastycznych cięć w funkcjonowaniu szpitala

Pański program naprawczy zakłada m.in. redukcję zatrudnienia o 350 osób oraz łóżek, z 742 do 450. Czy konieczne są aż takie cięcia?
- Konieczne. Szpital w ciągu ostatnich prawie trzech lat, został zadłużony na 30 milionów złotych. Jednym z mechanizmów zmniejszenia kosztów jest zmniejszenia zatrudnienia np poprzez przekazanie niektórych zadań firmom zewnętrznym. Ale i wśród lekarzy będą zwolnienia. Według analizy potrzeb, aby wykonanć bezpiecznie kontrakt z NFZ, potrzeba mi 117 lekarzy, a jest ich 226. Jest przesadą, aby statystycznie rzecz biorąc, jeden lekarz opiekował się sie dwoma pacjentami, gdyż średnio przybywa dziennie w szpitalu około 450 Pacjentów. Zresztą wystarczy popytać pacjentów korzystających z naszego szpitala, jak jest z dostępnością do lekarzy.
Co do redukcji łóżek, to jest to tylko ze względów racjonalnych. W szpitalu jest niewykorzystanych ponad 30% łóżek i tak np. skoro mamy dwa oddziały wewnętrzne i oba przynoszą straty, a jednocześnie w szpitalu miejskim też są dwa oddziały wewnętrzne, to uważam, że nic się nie stanie, jeśli my będziemy mieć jeden oddział internistyczny. Mieszkańcy Tychów nie odczują braku kilkudziesięciu łóżek internistycznych. Również z chirurgii mam sygnały, że łóżek jest za dużo. Jest ich tam w tej chwili 80, z czego wykorzystanych jest 40. Chirurdzy sami powiedzieli, że wystarczy im 50. I tak jest na każdym oddziale. Musimy także pamiętać o stale zmniejszającym się kontrakcie z NFZ

Ale o wyburzeniu połowy szpitala pan nie mówi, więc co pan zrobi z tymi pustymi salami?
- Te sale wcale nie muszą być puste jak bywa obecnie., a do tego jeszcze mogą przynosić zyski. Wiem, że miasto jest zainteresowane stworzeniem Zakładu Opiekuńczo-Leczniczego. Jeśli dostanę promesę, że będę mieć jakąś pomoc i że NFZ zakontraktuje te usługi, to możemy taki oddział utworzyć. Polsko-Amerykańska Klinika Serca, która tu ma swój oddział jest zainteresowana dodatkową przestrzenią. Jest to solidny płatnik, proponujący usługi kardiologiczne na najwyższym światowym poziomie to dlaczego nie mielibyśmy mu odstąpić więcej miejsca?

Podczas naszej pierwszej rozmowy wspomniał pan, że fundusz płac jest tu za duży. Czy i tu będą cięcia?
- Będą, fundusz płac, który w tej chwili pochłania 84 proc. przychodów z NFZ, trzeba będzie zredukować o 40 proc. Ordynatorom zamierzać zmniejszyć wynagrodzenia od 200 do 2000 zł, lekarzom – od 200 do 1000 zł. Od początku mówiłem, że aby wyjść na prostą trzeba albo zwiększyć przychody, albo zmniejszyć koszty. Ponieważ zwiększyć przychodów się nie da, więc trzeba zmniejszyć koszty, a to tylko dwoma sposobami: obniżając fundusz płac i zmniejszając zatrudnienie.

Jakie efekty dała redukcja dyżurów?
- Dotychczasowe zmniejszenie ilości lekarzy dyżurnych o kilku pozwolą na zaoszczędzenie 120 tys. zł w ciągu miesiąca.

OZZL uważa, że ograniczenia liczby lekarzy na dyżurach jest niebezpieczne dla pacjentów.
- Szpital działa prawidłowo. Nie ma mowy o obniżeniu standardów leczenia. Pierwszą osobą, która powinna mi zgłosić, że coś się źle dzieje jest ordynator. Bo to on odpowiada za zdrowie pacjentów. Jeśli ordynator widzi zagrożenie z powodu braku lekarzy, to powinien mi to zgłosić, a do tej pory takiego zgłoszenia nie było.
Wiem, że lekarze mogą narzekać,że pracy jest teraz więcej, bo dawniej było np. dwóch ortopedów na izbie przyjęć i dwóch na oddziale, czyli w sumie czterech. Teraz jest jeden na dyżurze, na izbie przyjęć, choć też nie wiem po co, Izba Przyjęć to nie jest nocna poradnia ortopedyczna, do której zgłaszają sie chorzy ze starymi urazami..
Jak przywiozą kogoś z wypadku, to ortopeda może zejść z góry. Redukcja dyżurujących powoduje, że płaci się za faktycznie przepracowane godziny. Że skończyło się płacenie za spanie na dyżurze. Dawniej było bowiem tak, że lekarze dzielili się pracą: pół nocy spał jeden, pół nocy drugi. A teraz jeden pracuje.
Mimo trzech dyżurujących, kontrakt na chirurgii urazowej jest wypełniony tylko w 90 proc. Zrozumiałbym, gdyby był nawał pacjentów, gdyby było przekroczenie kontraktu, ale tak nie jest. I dlatego wręcz możemy sobie pozwolić na redukcje.
Do funkcjonowania szpitala w tej chwili brakuje mi 3 mln zł, miesięcznie. Na posiedzeniu Rady Społecznej, w obecności związków powiedziałem, że ten program naprawczy w ogóle może nie wejść w życie, jeśli Urząd Marszałkowski te 3 mln zł będzie dawał Szpitalowi miesięcznie.. Przewodniczący Rady Społecznej, jednocześnie Członek Zarządu Województwa Śląskiego stwierdził, że jest to niemożliwe.
Pozwolę sobie przypomnieć wszystkim, że szpital jest miejscem leczenia chorych i jest dla ludzi. Lekarze mających na ustach hasła walki o dobro pacjenta niech wspomną sobie, że ich koledzy z innych szpitali, dobrowolnie zrezygnowali z części wynagrodzeń, aby ratować własne szpitale (np. Rybnik, Chorzów) W wypadku WSS Nr 1 w Tychach wszystko wskazuje, że jest to walka o zachowanie własnych partykularnych interesów. Leczenie w WSS nr 1 jest "tanie" bo 84% przychodów jest przeznaczone na płace, a na leczenie pacjentów i utrzymanie szpitala ma wystarczyć pozostałe 16%. To się musi skończyć katastrofą dla szptala. Czy protestujący przeciwko wszelkim zmianom, nie zdają sobie sprawy, że będzie to i dla nich katastrofa?

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na tychy.naszemiasto.pl Nasze Miasto