W lutym rusza pierwsza na Śląsku bezpłatna szkoła aktywności obywatelskiej. Zapisy trwają do 25 stycznia. Cykl pięciu dwudniowych szkoleń potrwa do czerwca.
Czego będzie można się nauczyć w nietypowej szkole? M.in. patrzenia władzy na ręce, monitorowania przejrzystości urzędu czy przeprowadzania skutecznych kampanii społecznych, a także znajomości prawa o dostępie do informacji publicznej.
Przykładami naruszania tego prawa przez urzędników Grzegorz Wójkowski, prezes Bona Fides, sypie jak z rękawa.
- Notorycznie na pytania o konkretną informację odpowiadają pytaniem o podstawę prawną żądania tej informacji. W tym momencie Kowalski wymięka, bo nie zna prawa i nie wie, że urzędnik nie może pytać nas o to, po co nam informacja - przekonuje. Żądanie zapłaty za udzieloną informację? To norma.
- W Bielsku-Białej jedna z lokalnych gazet zapłaciła kilkaset złotych za informację o zagranicznych wyjazdach władz miasta. Kilkaset złotych miało kosztować przetworzenie tych informacji. Tyle że udzielenie informacji publicznej to obowiązek urzędnika i nie może za pracę z tym związaną pobierać opłat. Co najwyżej za koszt ksero, ale informacja o wyjazdach zagranicznych moim zdaniem mogła się zmieścić na jednej stronie formatu A4 - ocenia Wójkowski.
To nie koniec listy urzędniczych grzechów. Odmowa odpowiedzi na pytanie ze względu na nieczytelny podpis, zwlekanie z odpowiedzią przez kilka miesięcy, nieudzielanie informacji w ogóle - to kolejne przykłady nadużywania władzy.
- Urzędnicy wyszukują dziwne paragrafy, odmawiają odpowiedzi i robią z ludzi idiotów, bo ci nie znają prawa. A często wystarczy napisać skargę do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. Taka skarga jest wysyłana poprzez urząd i kiedy urzędnik zorientuje się, że jednak nie ma racji i sprawa w sądzie jest przegrana, udziela informacji, której nie mógł udzielić kilka dni wcześniej - mówi prezes Bona Fides.
Zbywanie dociekliwych petentów jest jednak, mimo widma kontroli WSA, nagminne. - Jak na przestrzeni ostatnich lat kształtowały się pensje prezydenta, wiceprezydentów, skarbnika, sekretarza miasta? Ile konkretnie otrzymują za swoją pracę prezydent, wiceprezydenci, skarbnik i sekretarz? - zapytał w Urzędzie Miasta w Bytomiu dziennikarz "PDZ". Otrzymał, tylko zarobki prezydenta. I odpowiedź z błędami.
- Jeśli chodzi o wiceprezydentów, sekretarza miasta, skarbnika miasta, dyrektora MZDiM oraz prezesa ZBM - to Ustawa o ochronie danych osobowych pracowników mówi, że dane osobowe pracowników zawarte w dokumentacji pracowniczej podlegają ochronie. Pracodawca ma obowiązek zagwarantowania poufności tych danych. Ochrona obejmuje informacje o stosunkach majątkowych osób zatrudnionych oraz wynagrodzeniach lub świadczeniach pozawynagrodzeniowych - odpowiedziała zawile Katarzyna Krzemińska-Kruczek, rzeczniczka urzędu.
- To złamanie ustawy o dostępie do informacji publicznej. Obywatel ma prawo wiedzieć, ile zarabia urzędnik, nieważne, czy to asystentka, czy wiceprezydent. Tym bardziej, że pytanie jest zadane w taki sposób, że nie ma mowy o ochronie danych osobowych - ocenia Wójkowski.
Warto być władzą
Wynagrodzenia prezydentów śląskich miast łącznie brutto: Gliwice - Zygmunt Frankiewicz - 12 tys. 847 zł; Ruda Śląska - Andrzej Stania - 12 tys. 846 zł;
Chorzów - Marek Kopel - 12 tys. 365, 20 zł;
Zabrze - Małgorzata Mańka-Szulik - 12 365 zł;
Katowice - Piotr Uszok - 12 tys. 363, 20 zł;
Tarnowskie Góry - Arkadiusz Czech - 10 tys. 666 zł;
Mysłowice - Grzegorz Osyra - 9540 zł.
Seria pożarów Premier reaguje
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?