MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Dramat senatora wstrząsa Polską

Michał Karnowski
Ponad 500 tys.zł miał zapłacić Piesiewicz szantażystom.
Ponad 500 tys.zł miał zapłacić Piesiewicz szantażystom. fot. Adam Warzawa.
Dramat Krzysztofa Piesiewicza poruszył cały kraj. O sprawie szantażowania senatora rozmawiano we wszystkich weekendowych programach publicystycznych. W tych dyskusjach i w rozmowach kuluarowych przewijało się pytanie: czy to sprawa tylko obyczajowa, jednostkowa, czy też część jakiejś większej akcji grup przestępczych.

Według naszych źródeł w policji, jeżeli jest to sprawka którejś z grup przestępczych, to albo debiutującej, albo aspirującej do tego miana. - Tym bardziej, że pół miliona w porównaniu z zyskami, jakie generuje jedna agencja towarzyska, to śmieszna suma - mówi nasz rozmówca. Takie wrażenie odnosi też specjalista od marketingu politycznego Eryk Mistewicz:

- Na pierwszy rzut oka wygląda to na zwykły reket, wymuszenie. Ale nie można wykluczyć ani szerszej skali działalności grupy, ani udziału np. obcych służb specjalnych - mówi Mistewicz. Jego zdaniem każdy polityk musi zdawać sobie sprawę, że jest obiektem polowania, za którym może kryć się biznes, gangsterzy, konkurenci polityczni czy służby specjalne. - Takie sprawy do rozbrojenia zdarzają mi się 2-3 razy w roku. I dowodzą, podobnie jak przypadek Piesiewicza, ułomności mechanizmów ochronnych polskiej polityki. To może spotkać każdego polityka, ministra, urzędnika - uważa.

Janusz Kaczmarek, były szef MSWiA, potwierdza: - Pamiętam historię prokuratora zwabionego przez dziewczyny do hotelu. Był alkohol, łóżko. Okazało się, że także kamera. I żądanie wypuszczenia gangsterów w zamian za taśmy - mówi.

Politycy wszystkich opcji podkreślali wczoraj swoje współczucie dla Piesiewicza.

- Nikomu krzywdy nie zrobił - mówił w Radiu Zet Stanisław Żelichowski z PSL. W tej samej audycji Wojciech Olejniczak z SLD podkreślał swoje współczucie. - Przeżywa ogromny dramat - mówił. A Adam Bielan, rzecznik PiS, podkreślał niechęć swojej partii do wykorzystywania spraw prywatnych senatora PO. - Mam nadzieję, że szantażyści zostaną surowo ukarani - mówił.

Kontrowersje wzbudziło opublikowanie przez "Super Express" filmów zrobionych przez szantażystów. - To co zrobiła gazeta jest dla niej hańbiące - mówił w TVN Ryszard Kalisz z SLD. A arcybiskup Józef Życiński stwierdził, że część mediów "mówi językiem nihilizmu". Już wcześniej redaktor naczelny "SE" Sławomir Jastrzębowski tłumaczył, że materiał został pokazany bo wyborcy mają prawo znać prawdę o politykach. Z kolei rzecznik rządu Paweł Graś domagał się rozliczenia redakcji, które zetknęły się z ofertą szantażystek i nie zgłosiły tego prokuraturze. Ślady dramatu Piesiewicza widać także w jego oświadczeniach majątkowych. W kwietniu 2008 roku jego zasoby (w złotych, dolarach i euro) wynosiły milion sto tysięcy zł. Rok później było to już tylko 658 tys. Różnica - ponad pół miliona - to kwota jaką miał zapłacić szantażystom.

Ale w tej sprawie niewiele jest pewne. Prokuratura odmawia podawania szczegółów. Piesiewicz nie odbiera telefonów. Rozmawiał tylko z "SE".
- Nie mam życia. To jest piekło... - mówił.


Autorytet moralny albo zabawa

Z prof. Pawłem Śpiewakiem, historykiem idei i socjologiem, rozmawia Wiktor Świetlik

Swojego czasu jeden z senatorów PSL dawał fotografować się z prostytutkami w łóżku w pokoju w hotelu sejmowym, innego razu z okna hotelu wyleciała naga kobieta, Lepper opowiadał w telewizji o tym, jak warszawka zawróciła mu w głowie i zaczął zamawiać sobie dziewczyny. Żadna z tych spraw nie wzbudziła aż takiej reakcji jak kompromitujące zdjęcia z udziałem Krzysztofa Piesiewicza. Dlaczego?

Bo tamte sprawy dotyczyły ludzi, po których niewiele więcej się spodziewaliśmy. Działających na zasadzie: mam władzę, więc mi się należy. A tu sprawa dotyczy człowieka, który bardzo dbał o swoją szlachetność. Był okrzyknięty specjalistą od tablicy moralnej, tym, który niósł kaganek etyki po zmarłym Krzysztofie Kieślowskim. Powstaje ogromny rozziew między tym, co głosił, a tym, co zobaczyliśmy.

Panem to jakoś szczególnie wstrząsnęło?

Nie. Powiedzmy szczerze, wielu posłów pije, wielu na pewno bierze narkotyki, wielu chodzi na dziwki. W końcu Sejm to miejsce, gdzie jest pełno facetów w miarę zarabiających, którzy są na wyjeździe z domu. Zawsze koło takich ludzi kręcą się dziewczyny. Jeśli ktoś lubi przebierać się w sukienki, to jego sprawa. Zażywanie narkotyków nie jest niczym chwalebnym ani legalnym. Ale tak czy siak, przede wszystkim to problem wizerunkowy. Albo się robi z siebie świątobliwy autorytet, albo się jest normalnym człowiekiem z krwi i kości.

Piesiewicz nadmiernie moralizował?

Moim zdaniem tak. Kiedy taki rozziew wychodzi, to razi ludzi bardziej niż nawet otwarty cynizm. I słusznie zresztą, bo hipokryzja jest obrzydliwa.

Polityka nie jest w ogóle także sztuką hipokryzji?

Bez przesady. Problem zaczyna się wtedy, kiedy ktoś zaczyna mówić, co "powinni inni robić", skazywać na potępienie za postawę etyczną. Dokonywać publicznych egzekucji.

Pan też czasem mówi "powinien".

Ale mówię na przykład, co rząd moim zdaniem powinien zrobić z jakimś problemem, by lepiej działał, a nie rozkazuję, jak inni powinni żyć i nie grożę im klątwą.

Polska rzeczywistość nie obfitowała w tego rodzaju afery jak ta z Piesiewiczem.

Właściwie to wcześniej była tylko afera Anastazji P. Podstawiona dziewczyna wciągała polityków do wyra. Kilku się przed nią wybroniło, między innymi Donald Tusk, ale wielu szło za nią jak dzieci. Jest to tym bardziej dziwne, że Anastazja P. nie była specjalną pięknością. Za to najprawdopodobniej była współpracowniczką służb.

Po co to robiono?

Być może po to, by skompromitować klasę polityczną, bo później materiały te wykorzystywał Jerzy Urban. Było to zresztą działanie bardzo skuteczne. "Pamiętniki Anastazji P." stały się przebojem wydawniczym.

od 7 lat
Wideo

Zakaz krzyży w warszawskim urzędzie. Trzaskowski wydał rozporządzenie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Dramat senatora wstrząsa Polską - śląskie Nasze Miasto

Wróć na slaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto