Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

ZSS nr 7 w Katowicach. Niepełnosprawne dzieci nie podjadą pod szkołę busem

Monika Krężel
Dla niektórych dzieci przejście 400 metrów to ogromny wysiłek
Dla niektórych dzieci przejście 400 metrów to ogromny wysiłek Marzena Bugała
Uczniowie Zespołu Szkół Specjalnych nr 7 w Katowicach muszą pokonać 400 metrów, nim wejdą do szkoły. Niektórzy z nich jeżdżą na wózkach, inni mają kłopoty z chodzeniem. Przez wiele lat busy podwoziły dzieci pod sam próg placówki. - Ale nowy dzierżawca zamknął bramę - mówią nauczyciele i rodzice. - Dzieci chodziły po kopalnianym terenie. Kto weźmie odpowiedzialność, jeśli coś się im tu stanie - odpiera zarzuty dzierżawca.

Szkoła mieści się w dzielnicy Nikiszowiec. Ma 50 uczniów w wieku od 7 do 25 lat.

- Codziennie cztery busy przywożą do nas uczniów z różnych dzielnic Katowic - mówi Inez Trawczyńska-Pasierbek, dyrektor placówki. - Od 1994 roku, odkąd istnieje tu szkoła, nigdy nie było problemu z dojechaniem busa pod sam budynek. Szkoła sąsiaduje z terenem kopalni Wieczorek. Na początku tego roku kopalniany budynek - wraz z przylegającym terenem - wydzierżawił kapelmistrz orkiestry dętej kopalni Wieczorek. Prowadzi tu swoją firmę, a orkiestra ma w nim próby.

Nauczyciele i rodzice dzieci twierdzą, że właśnie wtedy pojawiły się problemy. - Ale do końca roku jakoś udawało się dowozić nasze dzieci, rozmawialiśmy z dzierżawcą, prosiliśmy, aby busy mogły dojeżdżać - mówi Grażyna Lądwik, jedna z matek. - Od września trwa horror, bo dzierżawca nie zezwala, by nasze busy podwożąc i odwożąc dzieci, parkowały na tym terenie. Przysłał pismo, że brama będzie zamknięta.

Zainteresowani o całej sprawie powiadomili media, katowickich urzędników, zanieśli petycję do dyrekcji kopalni Wieczorek.

- Teraz dzieci, żeby wejść do szkoły, muszą pokonać 400 metrów. Dla tych jeżdżących na wózkach i bardzo słabo chodzących, to prawdziwa katastrofa - mówią Elżbieta Rokosiewicz i Sylwia Siudak, których synowie chodzą do szkoły. - Rano i po południu idą po ścieżce, koła od wózków zapadają się w błocie. Cała szkoła, nauczyciele, rodzice pomagają im, żeby dotarły na lekcje. Teraz nawet pogotowie tutaj nie dojedzie - dodają.

O całej sprawie wie również dyrekcja kopalni Wieczorek.

- Zarówno za teren, jak i budynek, odpowiada jego dzierżawca - mówi Piotr Caputa, zastępca dyrektora ds. administracyjno-pracowniczych kopalni Wieczorek. - Sprawa jest do załatwienia między dzierżawcą terenu a szkołą. Wierzymy, że wszystko dobrze się skończy. Do szkoły jest bezpieczny dojazd z innej strony, ale droga jest częściowo utwardzona. Jest też na naszym terenie. Gdyby miasto zwróciło się o jej wydzierżawienie, na pewno nikt nie robiłby kłopotu - podkreśla.
Rodzice wiedzą, że miasto chce wybudować nową drogę.

- Ale nie zrobi tego teraz, jesienią, a za chwilę przyjdzie zima. Chcielibyśmy, żeby chociaż przez ten czas busy z dziećmi mogły podjeżdżać pod szkołę - dodają.

Co będzie, jeśli dziecku coś się stanie na tym terenie?

Andrzej Pisarzowski, kapelmistrz orkiestry dętej kopalni Wieczorek
Jak wszystkim w tym sporze, mnie też zależy na dobru dzieci. Podobnie jak inni, uważam, że trzeba rozmawiać, ale nie poprzez media. Nigdy nie byłem przeciwny dzieciom, moja orkiestra dla nich grała.

Gdy zostałem dzierżawcą tego terenu, zgodziłem się, żeby brama była otwierana na przyjazdy i odjazdy busów dowożących dzieci. Szybko się okazało, że została zrobiona z tego droga przelotowa - otwarta cały czas. Przyjeżdżałem niekiedy na próby po po-łudniu, a brama była otwarta. Gdy szkoła była remontowana, podjeżdżały tutaj też samochody z materiałami budowlanymi. Zdarzało się nawet, że busy zajeżdżały drogę.

Brama powinna być zamykana, między innymi z tego powodu, że na nasz teren wchodziły osoby z zewnątrz. Głównym powodem było jednak to, że ja, jako dzierżawca terenu, nie chcę ponosić odpowiedzialności za zdarzenia, które mogą się przytrafić na tym terenie. Jeśli dziecko się tutaj przewróci, coś mu się stanie, to kto poniesie za to odpowiedzialność?

Napisałem pisma do wojewody, do władz Katowic, przedstawione im też zostały mapy sytuacyjne. Wyraźnie widać na nich, który teren należy do ko-palni; zaznaczona jest też droga dojazdowa do szkoły.

Do tej pory dzieci przechodziły przez teren kopalni, żeby dostać się do szkoły. To miasto powinno zadbać, aby była dobra droga dojazdowa dla niepełnosprawnych dzieci.

Powstanie droga

Jakub Jarząbek z biura prasowego Urzędu Miasta w Katowicach

W tej sytuacji wybuduje-my tam nową drogę dojazdową - niezależną od istniejącej. W budżecie mają być zapewnione środki na tę inwestycję. Na razie jesteśmy na etapie badania przebiegu drogi. Może się okazać, że fragment nowej będzie zahaczał o tereny kopalni - wystąpimy więc wtedy do kopalni o kupno lub dzierżawę gruntu.

Czytaj także: W sobotę "Sznycle" wyjadą na tory Śląska i Zagłębia

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiał oryginalny: ZSS nr 7 w Katowicach. Niepełnosprawne dzieci nie podjadą pod szkołę busem - Katowice Nasze Miasto

Wróć na katowice.naszemiasto.pl Nasze Miasto